Przejdź do głównej zawartości

Szaleństwo sznureczkowe...

odbywa się co wieczór. Uczestniczą w nim wszystkie trzy Ko-córki z mniejszym lub większym zaangażowaniem, ale niemniej jednak bardzo chętnie. Gdy Z. nie reaguje na to, jak Nusia poszukuje sznureczka dając mu do zrozumienia, że pora na zabawę, Nusia zasiada pod drzwiami i udaje - zawodząc rozpaczliwie - iż ona idzie w świat skoro się nikt z nią nie zamierza bawić. Tego Z. już nie ma sił zlekceważyć i czym prędzej rzuca się do zabawy.

Wczoraj szaleństwo sznureczkowe wyglądało tak:

Komentarze

ola pisze…
pamiętam, jak mój kotek był młodszy, to mógł się w nieskończoność bawić sznureczkiem ;)
abigail pisze…
Urocze zdjęcia :)!!! Fajne te Wasze koty, że tak umieją powiedzieć o co im chodzi. I Wy fajni, że rozumiecie... :)
kociokwik pisze…
Ola,
a my dopiero niedawno odkryliśmy tę cudowną zabawkę;)

Abigail,
:)
Anonimowy pisze…
Bardzo mi się podobają te Twoje kotki. Wspaniale i z detalami opisujesz ich niektóre urywki z ich życia. Tez lubię obserwować moją Kitkę.Ona najlepiej bawi się wieczorem.Z tego tez powodu mam czasami zadrapane ręce. To nic zagoi się...Tak myślę, że to co piszesz na stronce kociokwik o swoich kotkach można byłoby wydać w formie publikacji. Chociaż tak na Twojej stronce czyta więcej internautów. Moja Kitka podobna jest do tego Twojego kotka burego...Jest tylko troszkę mniejsza.Pozdrawiam cieplutko Alicja T.
kociokwik pisze…
Alicjo,
jesteś kolejną osobą piszącą o tym, że kociokwik fajnie by wyglądał jako książka. Tylko nie bardzo wiem, jak się za to zabrać;) Jeśli chcesz pokazać u mnie na blogu swoją Kitkę, podeślij zdjęcie na m1b1m1m@gmail. Z przyjemnością opublikuje zdjęcie:)
EwKo77 pisze…
Kocie upodobanie do znajdowania nowego zastosowania dla rzeczy słuzących z definicji do czegoś innego jest zdumiewające.

Wczoraj np. - podczas wizyty gości - Jurek ni z gruszki ni z pietruszki wcisnął się pod szafę (eksponując podogonie i gołe pięty)i wydobył stamtąd DOWÓD: korek z butelki po winie...

I tłumacz tu, człowieku, że nie masz problemu z alkoholem ;) , kiedy po chałupie wala się corpus delicti.

Korek ów został rzucony kotom w minionym tygodniu. Nie wzbudził zainteresowania. Wtedy.
kociokwik pisze…
Ewko,
donosiciel z tego Jurka;)
Anonimowy pisze…
Próbowałam wysłać zdjęcie mojej Kitki na wskazany adres...ale poczta emaile mi wyrzuca...problem z dostarczeniem wiadomości....Nie wiem może korzystam ze złej opcji i dlatego tak sie dzieje..Pozdrawiam Alicja Tanajewska
Anonimowy pisze…
Przepraszam, jeszcze raz bardzo przepraszam. To ja pomyliłam adres. Pisałam na m1b1m1m
Brakowało słowa com
A tak na marginesie. Oglądałam zdjęcia Twoich kotków...Są rewelacyjne. Nie wiem jak się Tobie to udaje tak je wykonać. Moja Kitka nie lubi zdjęć....Dlatego moje zdjęcia są bardzo przeciętne i nie są tak oryginalne jak Twoje....Pozdrawiam cieplutko Alicja Tanajewska
kociokwik pisze…
Alicjo,
zdjęcia doszły - zaraz opublikuję:)Pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...