Przejdź do głównej zawartości

Nowe

Nie, nie zamierzam zapowiedzieć nowych kotów;) "Nowe" z tytułu odnosi się rzecz jasna do wyglądu bloga (od razu widzę, co muszę poprawić, ale już nie dziś). Przyznaję, że zmiany dokonywałam z drżeniem serca, z obawą, że zgubię ścieżki do Was prowadzące. Niepotrzebnie się martwiłam - zachowało się wszystko.

Od piątku poleguję z kotami. Gdy tylko zakopię się pod kocem z książką obsiadają mnie Kociaste i dogrzewają śpiąc smacznie. 
W nocy nawiedza na Gusia, choć i Sisi odwiedza łóżko. Podczas jednej z ostatnich nocy ułożyła się na kołdrze naprężonej między naszymi ramionami i spała dopóki jedno z nas się nie poruszyło opuszczając kołdrę. Tego było już za wiele;)


Nusia wciąż domaga się zabawy sznureczkiem. A my, pomni ostrzeżeń dotyczących tego, co niewinny sznureczek może zrobić z kotkiem, gdy kotem go połknie, na czas odpoczynku od zabawy chowamy sznureczek. Nusia błyskawicznie nauczyła się, że trzeba go szukać w stojaku na długopisy, więc Z. zmienił kryjówkę na pudełeczko z kartkami do notatek. Używał również podstępu przy wyciąganiu sznureczka - tak, żeby Nusia nie wyśledziła miejsca odkładania zabawki. No, cóż... Koteczka dała się nabierać na Z. sztuczki tylko 3 dni. Wczoraj już po sprawdzeniu stojaka na długopisy powędrowała do pudełeczka i ściągnęła je z półki (wysypując oczywiście całą zawartość, łącznie ze sznureczkiem).

Gusia pokichuje. Pomna treści notatki Maus i po skonsultowaniu się z Zuzanną zakupiliśmy krople z jeżówki.  Podajemy wszystkim trzem, dopaszczowo, co Kociaste witają z wielkim oburzeniem.

Kavka okazała się być niewysterylizowana. Teraz jest na tabletkach, a na przełomie lutego i marca jest umówiona na zabieg. Szkoda, że nie udało nam się tego dowiedzieć póki była u nas - nie robilibyśmy kłopotu rodzicom. Ale póki co, próbuje zaprzyjaźnić się z Ciri przyjmując osobliwą taktykę - klepie przechodzącą Cirulkę po pupie;)

Komentarze

abigail pisze…
Mały Kot też trochę jak Kavka :) z nienacka na Szimi napada :). Zmiany na blogu in plus :). Pozdr.
kociokwik pisze…
Abigail,
dziękuję:)
maus pisze…
Nusia spryciula :)

ps. podoba mi sie blog w nowych kolorach :)
kociokwik pisze…
Maus,
oj - spryciula;) Dziękuję:)
PB pisze…
Ależ zaskoczenie.Już teraz rozumię skąd ta cisza w sieci. Nowy wygląd i kolor bloga już wiosenny - świetnie.
kociokwik pisze…
PB,
powietrze już pachnie wiosną, więc i na blogu musiało się zmienić:)

Pozdrawiam serdecznie:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...