Przejdź do głównej zawartości

Marc Bekoff. O zazdrosnych psach i zakochanych małpach. Emocjonalne życie zwierząt.

Wydane przez
Wydawnictwo Znak

"Czasami chciałbym mieć ogon i móc ruszać uszami, by lepiej porozumiewać się z psami i innymi stworzeniami, w których te części ciała wyrażają emocje i myśli" - pisze Marc Bekoff i już takim stwierdzeniem podbija moje zainteresowanie książką. Zainteresowanie spore, bo po pierwsze Autor jest specjalistą w dziedzinie emocji zwierząt, a po drugie - umie o własnych doświadczeniach, opiniach i przekonaniach zajmująco opowiadać.

Wierzycie w to, że zwierzęta są emocjonalne? Nam, laikom, za którymi nie stoi żadna uczelnia finansująca badania na zwierzętach łatwiej się do tego przyznać, niż tym, którzy chcąc zachować dobre imię naukowca w imię celów naukowych nadają zwierzętom numery i przeprowadzają na nich doświadczenia w warunkach laboratoryjnych. Ja wierzę w to, że moje koty biegną do drzwi, by się ze mną przywitać, że pieska moich rodziców świetnie wie, że nie wolno jej spać na wersalce pani i gdy zostanie na tym przyłapana wstydzi się, że dała się przyłapać. Wierzę, choć nie miałam okazji tego zaobserwować osobiście, że słonie odprawiają rytuał żałobny, a wilki się czerpią radość z zabawy.

Marc Bekoff opowiada o specyfice pracy etologia poznawczego, obala zarzuty jakie stawia się naukowcom pracującym w terenie, pokazuje co złego jest w badaniach prowadzonych w sztucznych warunkach. Książka zawiera spory rozdział skierowany do osób sceptycznie podchodzących do informacji o emocjach zwierząt i tych, którzy zastanawiają się czy etyczne podejście do zwierząt nie zaburza dążenia naukowego.

Ostatni rozdział zawiera informacje tyle ważne, co wstrząsające. W części poświęconej naszym etycznym wyborom Autor przedstawia fakty na temat tego, jak ludzie traktują zwierzęta. Pisze o ogrodach zoologicznych, ubojniach, fermach, o myśliwych, badaniach w laboratoriach. Daleki jest jednak od szukania sensacji - po prostu pokazuje nam to, przed czym często, zbyt skwapliwie, zamykamy oczy.

"(...) zwierzęta posiadają moralny kodeks zachowania, ale nie twierdzę, ze posiadają etykę". Jeśli zwierzęta są moralne, to... Pozostawiam Was z tym cytatem.

Komentarze

słowoczytane pisze…
Świetny, intrygujący tytuł :)
Monika Badowska pisze…
Skarletko,
treść jest jeszcze bardzie intrygująca. A tak nawiasem mówiąc - tytuł oryginalny brzmi: "The Emotional Lives of Animals. A Leading Scientist Explores Animal Joy, Sorrow, and Empathy - and Why They Matter" ;)
słowoczytane pisze…
To wcale się nie dziwię, że został skrócony na polskie potrzeby:))))
Monika Badowska pisze…
Skarletko,
ja też nie;)
Lina pisze…
I znów widzę kilka słów o książce, która mnie bardzo zaciekawiła i którą mam zamiar zakupić i przeczytać, z racji swych zainteresowań i zawodu :) Ale Ty szybciutko czytasz, mi się schodzi znacznie wolniej, lecz dzięki temu zaglądam do Ciebie i mam pewien obraz o wybranej przeze mnie lekturze :)
Ściskam cieplutko :)
Lina
Monika Badowska pisze…
Lino,
a kim jesteś z zawodu, ze tak ciekawsko zapytam? A książka naprawdę robi wrażenie- gorąco polecam!
Lina pisze…
Jestem zootechnikiem :) O specjalności hodowle amatorskie, a obecnie kontynuuję naukę na studiach weterynaryjnych :) a poza tym zwierzaki są od zawsze moją pasją. Hmm...chyba mnie zdecydowanie namówiłaś na tą lekturę!
Pozdrawiam z pochmurnego miasteczka!
Ściskam :)
Monika Badowska pisze…
Lino,
dziękuję za odpowiedź:) Pozdrawiam serdecznie:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...