Przejdź do głównej zawartości

Joanna Chmielewska. Porwanie.


Wydane przez
Wydawnictwo Klin

Jako miłośniczka twórczości Joanny Chmielewskiej czytam wszystko co pisarka napisze i wyda w formie książki. Czytam i coraz częściej zgrzytam zębami, bo powieściom pisanym przez kilka ostatnich lata daleko jest do „wczesnej Chmielewskiej”. Toteż do „Porwania” podeszłam ostrożnie, ale i z nadzieją.

Stwierdzić mogę jedno – podobało mi się o wiele bardziej niż „Rzeź bezkręgowców” czy „Zapalniczka”. Chwilami komplikacje były zbyt skomplikowane, choć Autorka ładnie wybrnęła ze wszelkich perypetii uczuciowo-osobistych zebranych w domu Joanny gości, sprytnie rozprawiła się z zagmatwanym śledztwem i pisała tak sugestywnie o spożywanych napojach, że gdybym dawała upust swoim, budzonym przez lekturę, pragnieniom jeszcze dziś leżałabym nieźle pijana;)

Było ironicznie, wolnościowo, humorystycznie i tajemniczo. Naśmiałam się do łez.

* * *
"Porwanie" i inne książki Joanny Chmielewskiej można kupić w

Komentarze

Agnes pisze…
A mnie tak średnio ta Chmielewska, o czym napisałam tu: http://mcagnes.blogspot.com/2009/12/porwanie-joanna-chmielewska.html
Ale widzę, też jesteś fanką, jak i ja :)
Monika Badowska pisze…
Agnes,
czytałam Twoją recenzję zaraz po tym jak ją powiesiłaś:) A nie sądzisz, że "Porwanie" jest lepsze niż "Rzeź..."? Moje zauroczenie Chmielewską zaczęło się od "Zwyczajnego życia" jakoś pod koniec lat osiemdziesiątych;)A gdy jestem na Mierzei Wiślanej to zbierając bursztyny zawsze myślę o Autorce:)
Agnes pisze…
"Porwanie" jest mniej więcej na poziomie "Krowy niebiańskiej". "Rzezi", choć czytałam, prawie już nie pamiętam, więc chyba kiepskie było...
Chmielewską zaczęłam czytać już nie pamiętam kiedy, ale bardzo, bardzo wcześnie - i zaczęłam od "Nawiedzonego domu". Polubiłam Janeczkę i Pawełka, bardzo. Ale Tereskę i Okrętkę wręcz pokochałam :)
Monika Badowska pisze…
Agnes,
ja bardzo lubię "Krowę niebiańską":) Z książek Chmielewskiej nie czytałam chyba tylko "Przeciw babom". Lubię też Pafnucego:)
liritio pisze…
Chmielewska była moją ukochaną pisarką przez pewien czas :) a potem się zepsuła i już nie jest... Ale jej pierwsze kilkanaście książek nadal uwielbiam i rechoczę sobie nad nimi radośnie :)
A z jej "nowych" książek, zatrzymałam się już dawno z ich czytaniem ("Bułgarski bloczek" chyba był ostatnią jej książką, którą przeczytałam - ja też zgrzytam nad tym zębami)
ktrya pisze…
Zaczęłam od Wielkich zasług, które mnie nudziło, jakoś przeszłam przez Zwyczajne życie i jak sięgnęłam po Większy kawałek świata, to powiedziałam dość! Jednak mama, wielka fanka Chmielewskiej, nie chciała się zgodzić na to, żeby jej córka nie lubiła Chmielewskiej, dała do przeczytania "Wszyscy jesteśmy podejrzani" no i jej się udało. Wkrótce pochłonęłam kilka następnych książek. Porwanie, rzecz jasna w domu mam, już przeczytana przez mamę leży sobie na półce.
Ania pisze…
Również uwielbiam Chmielewską, u mnie zaczęło się (bodajże) od 'Wszystko czerwone'. Chociaż przyznam, że nie wszystkimi jej książkami się zachwycałam (i nie mówię tu o tylko tych najnowszych). 'Porwanie' jednak chętnie przeczytam.
Monika Badowska pisze…
Lirito,
ja pozostałam - jak widzisz - wierna:)Choć gdy mam sięgnąć po Chmielewską, by czytać coś kolejny raz, to lubię dawniejsze:)

Ktryo,
nie polubiłaś Janeczki i Okrętki? Aż trudno uwierzyć:) JA z tych "poważniejszych" książek chyba najbardziej lubię "Wszystko czerwone":)

Aniu,
pan Mulgard przebija wszystko;)

Lubicie "Przeklętą barierę"? "Najstarszą prawnuczkę"?
magicznam pisze…
Ja też strasznie lubię książki Chmielewskiej, zaraziła mnie nią mama jak miałam chyba 13 lat :) Macie jednak rację, starsze jej książki były bardzo dobre, te nowe są takie przeciętne. Ostatnio nawet przestałam być na bieżąco w jej nowościach. Bardzo ciekawa jestem "Porwania" :)
Monika Badowska pisze…
Magicznam,
moje zainteresowanie książkami Chmielewskiej nie opada - czytam wszystkie książki. Przez jakiś czas kupowałam też "Bluszcz", w którym ma felietony, ale później doszłam do wniosku, że płacenie 9 zł za dwie strony czytania to przesada;)
Ufff, przygotowałam sobie ją na czytanie w okresie poświątecznym, kiedy jeszcze końcówka makowca leży i herbata zimowa smakuje jak nigdy, chce się czegoś swojskiego i właśnie Chmielewska mi sie jawiła jako najlepszy wybór. Tym bardziej się cieszę, i stąd to ufff, że dobra, bo faktycznie z nią ostatnio jest różnie
Monika Badowska pisze…
Kasiu,
gdybyś przeczytała recenzję Agnes, może byś nie robiła "ufff"? Ja uwielbiam liberalne podejście do życia Joanny Chmielewskiej:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...