Wydawnictwo Nowa Proza
Jak różnych rzeczy oczekujemy od książek uświadomiłam sobie czytając „Świąteczny sweter”. Sięgając po tę książkę spodziewałam się miłego, nostalgicznego czytadła o tematyce świątecznej. Książka Glenna Becka nie dała mi tego, czego się spodziewałam, ale to co przeczytałam zaskoczyło mnie, pozytywnie, tak jak już dawno nic.
Narratorem jest Eddie, trzynastolatek, osierocony przez zmarłego na raka ojca i wychowywany przez matkę. Nie rozumie, a może nie chce zrozumieć, tego, że wraz ze śmiercią ojca, dotknęła ich bieda, że jego mama pracuje w czterech miejscach, by tylko móc przeżyć wraz z synem.
Eddie marzy o rowerze. Czeka na Boże Narodzenie przekonany, że pod choinką stanie rower. Znajdując w pudełku sweter, zrobiony ręcznie przez mamę, czuje się zdradzony, skrzywdzony i zlekceważony. Obraża się na mamę, rani ją swoim zachowaniem i zmierza do tego, by ukarać ją za swoje niespełnione pragnienie.
I teraz powinien w powieści nastąpić moment przełomowy doprowadzający chłopca i jego mamę do pełnej łez radości zgody. Owszem następuje wydarzenie zmieniające życie Eddiego, ale… Nie jest to coś, czego możemy się spodziewać.
Na końcu książki znajdziemy kilka słów od Autora. Słów, które uwiarygodnią wydarzenia opisane w książce, które na przeczytaną historię każą spojrzeć na nowo.
Komentarze