Przejdź do głównej zawartości

Targi Książki w Krakowie



Zazdrość mną targa;) Zazdroszczę wszystkim tym, którzy do Krakowa mają bliżej niż ja i którzy odwiedzą Targi Książki.

Przy pomocy informacji PKP ustaliłam, że aby odwiedzić TK musiałabym spędzić w pociągu około 24-28 godzin. Co więcej - do Krakowa przybyłabym o przecudnej godzinie 4, od 10 do 18 pławiłabym się w miłej targowej atmosferze, by o 22 wsiąść w pociąg powrotny. W domu byłabym jakoś w niedzielne południe.


Moja determinacja nie jest aż tak wielka. Pozostaje mi życzliwie zazdrościć i życzyć odwiedzającym TK przyjemnych chwil.

P.S. Link wiodący do strony Targów ukryty jest w tytule notki:)

Komentarze

Unknown pisze…
Ja też zazdroszczę, Kraków to cudowne miasto i atrakcji lietrackich w nim co niemiara... Szkoda szkoda.
Vi pisze…
też mi żal, że mnie tam nie ma :(
Monika Badowska pisze…
Virginio,
a Ty chyba nie masz daleko?:)
a mnie sie nie chce w ogole jechac. Bylam 2 lata temu i te tłumy dzikie i brak tlenu, duchota, popychanie, przeciskanie sie, tak mnie wkurw... sorry, że stwierdzilam ze juz na zadne targi nie jade. Potem pojechałam w zeszłym roku do Warszawy - też masakra. teraz chrzanię.. Nie jadę w ogóle, choć pociagiem mam 3 godziny. A gdzie Ty mieszkasz ze 28h bys jechala???
Monika Badowska pisze…
Mary,
mama do Krakowa ponad 600 km. W dwie strony wyjdzie około 28 godzin jazdy;)
aha, myslalam ze w jedną ;)))
Anonimowy pisze…
To ja, korzystając z tego, że w Krakowie obecnie mieszkam, z chęcią się na Targi przejdę :)
Ludzie i ścisk swoją drogą, ale może uda się ulubionego autora zdybać, albo książkę po promocji kupić...

Pozdrawiam,
Miranda
Monika Badowska pisze…
Mirando,
zazdroszczę z całego serca i życzę pozytywnych wyników dybania;)))
Anonimowy pisze…
Życzenia widać przyniosły efekty - na Targach byłam, cenne łupy przyniosłam :) Nawet nie książkowe - znalazłam świetne kalendarze "imperialisty" i "robotniczy", takie z plakatami propagandy PRL etc. Cudeńko. Stare roczniki sprzedawane za symboliczną złotówkę.
Gdzieś schowany za tłumem mignął mi też pan Cejrowski, boso, ale w czerwonych skarpetach ;)
Tym razem, jak i co roku, warto było się przejść.

Pozdrawiam,
Miranda
Monika Badowska pisze…
Mirando,
cieszę się, że jesteś zadowolona:)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...