Czuję na sobie przenikliwe spojrzenie - gdy otwieram oczy widzę Nusię udającą posążek kota.
Sisi ugniata ulubiony kocyk, szczęśliwa, iż mimo wstawionej w jej ulubione kocykowe miejsce szafki, kocyk się wcisnął. Próba pogłaszczenia Sisi lub nakłonienia jej, by poleżała z nami kończy się radosnym galopem zmierzającym poza obręb naszych rąk.
Gusia drapie w szafę. Pogłaskana burczy gniewnie i odsuwa się na odległość oddaloną od moich wyciągniętych maksimalnie palców o 3 milimetry.
Nusia postanawia wykopać skarb spod materaca, na którym śpimy. Gdy nudzi się jej kopanie, to układa się bokiem na dywanie i jedzie jak strażacy na rurze alarmowej wzdłuż boków drapiąc niemiłosiernie.
Gusia postanawia przyjrzeć się z bardzo bliska szafce, którą wczoraj wstawiliśmy u wezgłowia łóżka. Wskakuje na nią, wspina się na palce sprawdzając, czy po boku szafy da się gdzieś wspiąć, przechodzi po szafce szurając lampką i sprawdza, czy chociaż po ścianie da się wspiąć. Wraca ciężko wzdychając. I na odchodne znów drapie w szafę.
Sisi, zainteresowana tym, co na szafce robiła Gusia, postanawia również przyjrzeć się dobrze nowym perspektywom. Upiera się przy tym, że jeśli będzie odpowiednio długo i intensywnie na boku szafy szukać zaczepienia dla swoich pazurków, to owe zaczepienia znajdzie i uda jej się wejść na górę szafy. Moje słowa o tym, że szafa stoi zbyt blisko sufitu, by jakikolwiek kot mógł się tam zmieścić (no może oprócz czterotygodniowego) lekceważy i drapie dalej. Na łapanie za nogę się obraża, przesuwa lampę i zastyga oburzona, gdyż podczas jej nieuwagi do szafki przybliżyła się Nusia.
Nusia siedzi tuż obok mojej głowy blokując Sisi zejście z godnością z zajmowanej dotychczas szafki.
Sisi wykonuje skoook, a Nusia czym prędzej - wzorem starszych koleżanek - wskakuje na szafkę, by zbadać cóż ona kryje w sobie za tajemnicę. Obwąchiwana nader dokładnie i długo szafka ani drgnie. Z kuchni dobiegają odgłosy rozgryzania suchej karmy, ale i to nie jest w stanie oderwać Nusi od węszenia.
Wybucham śmiechem, gdyż Nusia wącha bardzo głośno i przypomina w tym wąchaniu psa. Nusia schodzi z szafki i podejmuje ni to walkę, ni to pieszczoty z moją dłonią. Później kładzie się pod suszarką z praniem i liże rękaw zwisającego sweterka wprawiając w drganie całą suszarkę.
Po półgodzinnym leżeniu w towarzystwie intensywnie funkcjonujących kotów wstaję z łóżka.
Koty idą spać.
Jest 7.
Komentarze
piękne:)))
Zuzanno,
no to Ty masz gorzej - w nocy był nie miała siły. Pozdrawiam Was wszystkich:)))
Pospałoby się i do 10, ale cóż... ;)
Widze, ze nie tylko ja jestem kazdego dnia budzona bladym switem. Swietne sa te Twoje kociaki... lobuziaki ;)
dodałam Twoje Brytki do linków:)
w nas wcią stoi pudełko z kasztaniami. Gdy kociaste ganiają wieczorem i któraś wpadnie w to pudełko pół domu zrywa się na równe nogi;)
współczuję;)