Państwowy Instytut Wydawniczy
Pani Mariola Pryzwan zebrała i opracowała materiały o Marii Kownackiej. Włożyła masę pracy w rozmowy z osobami znającymi Autorkę, w okraszenie tekstu zdjęciami rodzinnych spotkań, legitymacji, listów od czytelników, tak, że lektura wspomnień o Plastusiowej Mamie jest rzeczą przyjemną i nostalgicznie emocjonującą.
Przyznam, że nigdy nie wpadłam na to, by dowiedzieć się czegoś o Autorce książek czytanych przeze mnie w dzieciństwie z takim zapałem. Wszak "Dzieci z Leszczynowej Górki", "Kajtkowe przygody", czy "Rogaś z Doliny Roztoki" czarowały mnie swoją historią. A Plastuś? A opowiadanka o tym, jak należy dbać o higienę zebrane w tomiku zatytułowanym "Kukuryku na ręczniku"? Ulepiłam Plastusia i nosiłam go, jak Tosia w piórniku. I ręcznik chciałam mieć haftowany;)
Ze wspomnień ludzi bliskich Marii Kownackiej ukazuje się postać dość oschła, a jednoczesnie oddana dzieciom i swojej pracy. Ci, którzy znali ją i podziwiali, a mieli okazję spotkać się z nią na gruncie zawodowym, podziwiali jej profesjonalne podejście do tego, co w ówczesnych czasach dziwiło - pisania dla dzieci. A Autorka prowadziła dokładne badania przed przystąpieniem do pisania; jej archiwum oprócz bogatej korespondencji, oprócz napisanych przez nią książek zawierało materiały, które gromadziła zanim przelała myśli na papier.
Wiele mnie w tej książce ucieszyło, wiele zadziwiło, a jedna, przywołana przez Marię Łopatkową, wypowiedź zasmuciła. Otóż Maria Kownacka podejmowała starania, aby jej mieszkanie zostało przeznaczone (po jej śmierci) na izbę pamięci. Urzędnicy skwitowali owe starania tym, że skoro Nałkowska nie ma izby pamięci, to czemuż miała by ja mieć Kownacka...
Polecam "Plastusiową mamę" wszystkim tym, którzy w dzieciństwie ulegli czarowi opowieści Marii Kownackiej.
P.S. Książki do zdjęć udostępniły mi Panie z M-GBP w Węgorzewie.
Komentarze
a ja pożyczyłam z biblioteki cykl, który zamierzam wykorzystać w pracy, a którego kompletnie nie znałam:)
Ja mam stareńkie moje z dzieciństwa wydanie "Plastusia", którym zachwycała się również moja córka, a obie zapalamy świeczkę na Powązkach, na grobie Marii Kownackiej, gdzie siedzi mały Plastuś...
miło mi to czytać:)