Przejdź do głównej zawartości

Hans-Urlich Treichel. Anatolin.


Wydane przez

Wydawnictwo Czytelnik

Hans-Urlich Treichel wędruje po wschodniej Europie szukając swoich korzeni. Jedzie na Ukrainę, skąd wywodzi się jego ojciec, dociera do polskiego miasteczka położonego nieopodal Kutna, skąd pochodzi jego matka i gdzie spotkali się przed laty rodzice.

Jego opowieść o owym poszukiwaniu jest nieco chaotyczna, bo też w historię rodziny wkradł się chaos wojennych ucieczek, zagubienia pierworodnego syna, chaos ukrywanych zdarzeń i pomijanych prawd.

Bohater, tożsamy z narratorem, próbuje poukładać siebie dorosłego mężczyznę, który nosi piętno dziecka rodziców wypędzonych, który nie zna dziadków, dziecka wychowywanego przez surowego ojca i matkę wciąż rozpamiętującą utratę nastarszego syna.

Zastanawiałam się, czy bohater ma przekonanie do owego szperania w przeszłości. Czasami miałam wrażenie, że dociekania mają charakter odkrycia wbrew woli rodziców, czasami - że działania podejmowane przez narratora stanowią próby uzyskania uznania w oczach rodziców (którzy już nie żyją; to zaspokojenie ma charakter zadośćuczynienia).

Interesująca jest proza Hansa-Urlicha Treichela. Ciekawa jestem Waszej o niej opinii.

Komentarze

magamara pisze…
Nie znam tej ksiazki - bardzo mnie zaciekawilas. Slyszalam, ze ostatnio na niemieckim rynku pojawilo sie wiele ksiazek rozliczeniowych, ktorych akcja w mniejszym lub wiekszym stopniu ociera sie o wojne.
Monika Badowska pisze…
Niedawno piałam o książce Petry Reski - podobna tematyką, ale inna klimatem; też polecam:)
Anonimowy pisze…
Witam i gratuluję wspaniałego bloga :-)
Co do Anatolina - dla mnie zbyt to poszarpane. Ponadto Treichel, pisząc bądź co bądź o sprawach tragicznych, używa dość ironicznego języka, a może to europejski język - nie wiem. Po za tym informacje bigraficzne cokolwiek odbiegają od innej jego biograficznej powiastki.
Pozdrawiam.
Monika Badowska pisze…
Witam i dziękuję:)
Moje przekonanie o chaotyczności opowieści miało podobne do Twoich wątpliwości źródło. I dlatego owe zawahanie - czy narrator napradę potrzebował szperania w przeszłości? Czy wynikało to z niego, czy z innych "powinieniem", "muszę"?
Pozdrawiam:)
Będę wdzięczna za podpisywaniem nickiem/imieniem/czym chcesz, żebym mogła choćby po tym symbolicznym nazwaniu identyfikować "rozmówcę":)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...