Kotka o wdziecznym imieniu Minia została oddana do naszego kociego przedszkola na weekend. Łobuz z niej straszny - zaczepia wszystkie kotki, atakuje nasze nogi, szaleje na drapaku i pyszczy donośnie, gdy się ją weźmie na ręce.
Gusia pierwsza nie wytrzymała - podbiegła do gościa, obwąchała burcząc na wszelki wypadek groźnie. Sisi usadowiła się na drapaku, próby zaatakowania własnego ogona ukróciła pacnięciem w łepetynkę Miniową, obwąchała Kociątko i poszła spać do koszyczka gościa. Nusię targa; z początku poczuła się obrażona (wszak zrzuconą ją z piedestału Najmniejszego Kota), ale teraz już chodzi krok w krok za Minią i nawet podjęły próbę ganiania się wokoło stolika.
Pora jednak nadeszła właściwa temu, by koty poszły spać. Wszystkie:)
Komentarze