Sisi lubi spać na kocu wełnianym. Gusia lubi koce, ale już te mięciutkie, z czegoś czego nazwy nie umiem sobie przypomnieć, te, które są cudownie otulające. I Gusi, i Nusi zdaża się zasnąć na parapecie. Sisi parapet traktuje jako miejsce, z którego można powyglądać. Gusia owszem wygląda, a szczególnie lubi te momenty, gdy za oknem już ciemno, a w mieszkaniu pali się zaledwie mała lampka. Sisulek uwielbia spać na przedpokojowej szafce z torbą pod sobą. Ostatnio ten zwyczaj przejmuje Nusia, ale nie zauważyliśmy żadnych zgrzytów między nimi o dominację nad tym miejscem. Gusi zdarza się leżeć na podłodze w kuchni, przy ścianie widocznej z przedpokoju, by wyrazić całą sobą swoją nieufność i protest wobec tego, że nie ma w miskach jedzenia. Sisi chętnie sypia na pralce - oczywiście musi na niej leżeć ręcznik. W tunelu szaleje przede wszystkim Nusia, ale Gusi zdarzyło się w nim usnąć, a Sisi czasami w przypływie dynamizmu trafia do niego i przebiega szeleszcząc radośnie. Gusia układa się na kolanach ogonem w moją stronę, a gdy jest jej błogo czasami robi "poka brzuszek" nieco połowiczny lub odwraca rozanieloną łapetynkę i pozwala się głaskać po głowie. Sisi mości się na klatce piersiowej, odchyla łepek i burczy gulgocząc. Jak jest u Z. to jeszcze obowiązkowo oblizuje mu szyję lub uszy. Nusia daje się głaskać tylko gdy leży obok nas - na kolana nie przychodzi, a zabrana "na siłę" protestuje głośno w obawie, że mamy niecne plany obcięcia jej pazurków. Sisi - jak widać na zdjęciach - często sypia na regale, tym przy stole. Ostatnio na drugim spała Gusia, choć i Nusia czasami próbuje jak to jest spać tam wysoko. Nusia sypia za to na połączonych ze sobą kolumnach wieży i tv, a Gusia polubiła stół (to też widać na zdjęciach). W swoich koszykach i czerwonym okrągłym pudełku sypiają na zmiany, bez poczucia własności. I chyba tylko Gusia nie bywa w transporterku Nusi, bo gdy raz się postanowiła w nim schować, to transporterek został zamknięty, a ona powieziona na Mazury.
Gusia wymusza jedzenie. Ociera się o nogi, patrzy, na każde podniesienie się czlowieka z miejsca biegnie z radośnie podniesionym ogonem tuż obok nóg człowieczych i prowadzi go w stronę kuchni. Jeśli się nie uda, opada nos i ogon i Gusia jest zawiedziona. Gdy po wielokroć jej prośby nie skutkują idzie, szantażystka jedna, zasiada przy kablu od kompa i zabiera się do konsumpcji. Któż by się oparł sile argumentu?
Sisi ostatnio nie biegnie do kuchni słysząc jak napełniamy miseczki (a wcześniej tak robiła). Czeka aż naje się Mały Żarłok, znikną z kuchni wszyscy robiący zamieszanie i wówczas spokojnie idzie się posilić. Jogutr bałkański nadal jest przebojem. Żółtko także. Oczywiście ta sytuacja zmienia się, gdy człowiek ma coś pysznego, co prześlicznie pachnie. Zawsze warto przyjść, usiąść tuż obok i popatrzeć. Może choć spróbować pozwolą?
Nusia od dziecka była bezczelna. Jej pierwszej trzeba podsunąć miskę z jedzeniem, bo burczy zagłuszająco i jednocześnie robi baranki. Wycwaniła się ostatnio i nie wskakuje tam, gdzie nakładam jedzenie, tylko staje obok szafki lub stołu, wyciąga się i opiera pazurki o blat sugerując dość mgliście, że z głodu nie wytrzyma i będzie musiała drapać w mebel, aby przyspieszyć karmienie. A na widok naszych talerzy wskakuje na stół, by dokonać szybkiego przeglądu ich zawartości i albo pójść, bo nic nie ma na talerzach interesującego kota, albo zostać i pchać się z jęzorem w talerz próbując udawać oburzenie na wieść, że ludzki talerz nie jest dla kota (wczoraj jadłyśmy razem arbuza).
Komentarze
:)
MM,
chciałabym:)
Abigail,
pozdrawiam:)