Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Michalak. Zachcianek.


Wydane przez

Wydawnictwo Albatros

Po lekturze Poczekajki miałam chęć śledzić dalsze losy Patrycji. Czekałam na pojawienie się w bibliotece "Zachcianka" od czerwca, a gdy już go dostałam i przeczytałam uznaję, że najlepsze są sceny spotkań dr Patrycji ze zwierzętami w ogrodzie zoologicznym. Tym scenom nie brakuje ani humoru, ani świeżości spojrzenia, ani sympatii do bohaterów. A nie da się tego samego powiedzieć - niestety - o relacjach z kontaków Patrycji z Hanką, Łukaszem, Gabrielem, Janką.

Patrycja co i rusz wypadająca z innych ramion i łóżka stawała się momentami nie do zniesienia. Magiczny Krąg, który pomagał dziewczynie wybrać właściwego księcia z marzeń, też jakoś do mnie nie przemawiał. Ekipa realizująca teledysk do powieści i sam wątek wydawania powieści, będącej poprzednią częścią powieści właśnie czytanej przez czytelnika były karkołomnym pomysłem (który niespecjalnie się w moim odczuciu sprawdził). Tylko te zwierzaki;) Hipopotam karłowaty, foki, owce, wąż, czy inni mieszkańcy ZOO i ludzkie perypetie z nimi są przezabawne. Może by autorka chciała iśc w ślady Durrella?

*   *   *

Jak jest w Waszych bibliotekach? Są skomputeryzowane tak, że możecie zamówić ksiązki przez internet? I nawet, gdy ktoś z nich własnie korzysta, możecie się zapisać "w kolejkę"? A może musicie liczyć na łut szczęścia i to, co stoi na półkach? Albo macie miłe panie bibliotekarki, które zapisują na karteluszkach, co komu odłożyć i mają specjalną półkę za plecami na te właśnie, odkładane, książki?

Komentarze

Moja biblioteka miasteczkowa ma katalog internetowy, ale niestety nie można się zapisywać przez internet do książki, ja muszę liczyć na uprzejmość pań, które mi odłożą to i owo po znajomości.
Podobnie jest w bibliotece wojewódzkiej, ale tam nie mam znajomości i liczę na łut szczęścia w dopadaniu nowości:)
W bibliotece miejskiej w Olsztynie (tej z mnóstwem filii rozsianych po całym mieście) można się przez Internet ustawiać w kolejce. Noszę się z zamiarem zapisania jeszcze i tam:)))
Monika Badowska pisze…
Kalio,
fajne są takie biblioteki z wieloma filiami. Każda ma nieco inny od poprzednich profil i zawsze można coś ciekawego wyszperać:)
Na mnie na razie na półce czeka "Poczekajka", ale jakoś nie mogę się za nią zabrac:)

Jesli chodzi o biblioteki, to korzystam w wiekszości z tych skomputeryzowanych, wiec wiem, że ksiązka, ktorą chcę pzeczytać na mnie czeka.
Ale w moim mieście rodzinnym w bibliotece dzielnicowej mila pani zostawia mi książeczki pod biurkiem:)
Beata Woźniak pisze…
U mnie skomputeryzowanych niet jeszcze:) Pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Asfaltowa_dziewczynko,
ciekawa jestem Twoich wrażeń po "Poczekajce":)

Montgomerry,
każdy z typów bibliotek ma swoje plusy i minusy:)
ktrya pisze…
Zależy w której, jeśli chodzi o tą z miasta sąsiedniego, to mają wszystko skomputeryzowane i wszystko przedłużyć, ustawić się w kolejkę, oraz zobaczyć co mają a czego nie, i jak dugo trzymasz książkę można w internecie. Jeśli chcesz zaklepać książkę, która jest niewypożyczona, musisz zadzwonić by ci odłożyli. A i dostajesz powiadomienia mailem, jeśli książka, do której ustawiłaś się w kolejce czeka do odbioru (masz 3 dni na odbiór). Niestety z samą obsługą w bibliotece jest gorzej. Przychodzi mi powiadomienie, a oni nie mają tej książki odłożonej na półce i szukają. Ogólnie w samej bibliotece mają bałagan, bo książki niealfabetycznie ułożone i w ogóle, ale za złotówkę jednorazowej wpłaty można wybaczyć. Dla porównania u mnie w mieście płacę 7zł co roku, gdzie biblioteka choć po remoncie dalej w karteczkowym cyklu idzie... a rezerwacja wygląda tak, że pan zapisuje to w zeszycie i kiedy po jakimś czasie przychodzę się zapytać czy już są, to oni, że nie, nie ma, a szukając innych lektur do czytania, trafiłam na nie, jak pięknie stoją na półkach... Zero organizacji.
Nemo pisze…
Korzystam z nieskomputeryzowanej, ale mogę za to brać książki spod lady ( bez limitów ilościowych), więc nie narzekam :)
Monika Badowska pisze…
Ktyro,
czyli mają system, a nie umieją z niego dobrze skorzystać - szkoda...

Nemo,
no... książki spod lady to cymes:)
Nemo pisze…
Uhm :)
Judytta pisze…
W moim mieście biblioteki są skomputeryzowane wszystkie połączone programem więc swobodnie zamawiam on-line.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...