Przejdź do głównej zawartości

Czy tam są myszy?

Wyjeżdżamy na kilka dni w nowe-nie-nowe miejsce. Zabieramy aparat. Spróbujemy powypasać Kociaste. Z. jest ciekawy, czy tam są myszy. I jeśli są, to co nasze koty z nimi zrobią.

Do poczytania:)

Komentarze

Anonimowy pisze…
Mam nadzieję.że wreszcie dowiedzą się o swoim przeznaczeniu!mam nadzieję .że myszy wystarczy dla wszystkich.(były tam zawsze) róbcie dużo zdjęć!miłego pobyt:)
Anonimowy pisze…
Witaj,
To znowu ja ;-)
Chcemy wyjechać z naszą kotką na urlop i stąd mam kilka pytań dotyczących podróży Twoich kotów
- jak znoszą długą podróż, czy w czasie jazdy korzystają z kuwety, czy piją i jedzą? Bo rozumiem, że nie chorują?
- jak na ogół znoszą nowe pomieszczenia. Domyślam się, że jest im łatwiej bo są we trójkę, ale czy szybko się aklimatyzują?
- czy przed pierwszą trasą jakoś przygotowywaliście swoje koty? mam na myśli przyzwyczajanie do jazdy samochodem.
Bardzo chcemy zabrać kotę z nami ale mam sporo wątpliwości. Będę wdzięczna za rady - zawsze co doświadczony "kociarz" to doświadczony :-)
pozdrawiam
Fjona
kociokwik pisze…
Fjono,
witaj:)
1)Nasze kotki nie chorują podczas podróży.Jeździmy z kuwetą (gdy mieliśmy samą Sisi nawet nam to do głowy nie przyszło) - stoi za siedzeniem kierowcy. Nie jedzą i nie piją podczas podróży. Jak się zachowują? Różnie - dzis jechaliśmy około 120km około 12-13 i miauczały wszytskie trzy, z czego Nusia i Gusia ciagle a Sisi okazjonalnie. Zazwyczaj jeździmy po zmroku, sa wtedy spokojniejsze i większość drogi przesypiają.
2) W nowym miejscu odnajdują się bardzo szybko. Byle by nie było zbyt głośno. Sisi była z nami już w dziewięciu różnych miejscach;) A Gusia i Nusia w około 6-7;) Wszędzie czują się prześwietnie:)
3) Sisi jeździła z nami od wczesnego dzieciństwa więc przywykła. Gusia na początku szalała ze strachu, a teraz zaczyna się baaardzo denerwować, gdy zwalniam jadąc przez miasto. Wiem, że to niebezpieczne, ale koty nie jeżdżą zamknięte w koszykach; Gusia reagowała natychmiastowym opróżnianiem jelit, a umycie kota+koszyka+wyścielidła na stacji benzynowej nie jest łatwe.
Niektórzy dają kotom tabletki oszałamiające. Niektórzy rezygnują z podróży. My jeździmy starając się minimalizować negatywne odczucia kotów.
Powodzenia w podróży:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...