Przejdź do głównej zawartości

Ewa Ostrowska. Ja, pani woźna.


Wydane przez

Wydawnictwo Skrzat

Już po lekturze sięgnęłam do zasobów internetu, by sprawdzić kim jest Pani Ewa Ostrowska. Gdy przeczytałam przestałam się dziwić znajomemu, wyłaniającemu się z kart książki, poczuciu humoru i swojemu upodobaniu do książki "Ja, pani woźna". W latach minionych niemalże na pamięć znałam książkę "Mama, Kaśka, ja i gangsterzy" :-)

Ewa Ostrowska wzięła kilka różnych składników i zrobiła z nich dobrą powieść. Mamy tu samotną matkę, opuszczoną i zdradzoną żonę, chłopca nienawidzącego matki, starowinkę wykiwana przez ukochanego syna, znojną pracę fizyczną, żonę bitą przez męża, molestowanie w pracy, przyjaźń, zdrady, strach, nienawiść, czyli wszystko to, co dojrzeć możemy wkoło siebie i to nawet jeśli nie rozglądamy się zbyt uważnie. 

Katarzyna straciła świetną pracę i męża (już nie tak świetnego). Została z jedenastolatkiem, który jej nienawidzi (nieznośny smarkacz!), z zasiłkiem dla bezrobotnych (starczającym na jogurty dla Szymka i suchy chleb dla jego mamy) i brakiem perspektyw. Chcąc pracować i będąc pozbawioną dostępu do pracy takiej, jaką wykonywała dotychczas, postanowiła zataić wyższe wykształcenie, medialna przeszłość i zostać woźną.

W tym momencie osoby, które narzekają, że mają dużo sprzątania w domu powinny westchnąć i ucieszyć się - wszak dom to nie szkoła. Zabłocone podłogi, brudne łazienki, utensylia różniaste walające się tam, gdzie nie powinny, poręcze, kwiaty, parapety i gabinet Dyrekcji oraz sekretariat. Uroku wykonywanej pracy nie dodawał fakt, iż dla personelu administracyjnego i pedagogicznego woźne były podludźmi, obywatelami n-tej kategorii, o których - jeśli w ogóle - mówi się w trzeciej osobie liczby pojedynczej, czyli "Szlaja się gdzieś po całej szkole. Mnie każą jej szukać."

Ważną role w powieści odgrywa koleżanka Kaśki, kierownik administracyjny szkoły, w której samotna matka pracuje, babcia Pola przygarniająca Kasię i jej syna co weekend do swej wiejskiej, nostalgicznej chatki. Co każde z niej robi dla Katarzyny i jej samopoczucia dowiedzieć się można z książki, ale już niejako z góry powiem, że bywa niejednoznacznie, tajemniczo i zaskakująco.

To dobra książka. Taką, nad którą można się pośmiać, i taka, która nakłoni do myślenia.

Komentarze

kasia.eire pisze…
Właśnie ja czytam i zgadzam się ogólnie z tym co piszesz, ale nie powiedziałabym, ze można się posmiac.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...