Rzutem na taśmę zrealizowałam swoje zamierzenie, by włączyć się w święto Marka Hłaski.
W liceum będąc przeczytałam całe dzieła zebrane Hłaski, w wydaniu Czytelnika (ot, takie jak na zdjęciu). I tyle mojej z tym pisarzem znajomości... Stąd też nie wiem, na ile ironiczne jest stwierdzenie Hłaski " Mamy również nadzieję, nadzieję partyjną...", a na ile jest ono prawdziwym upodobaniem do takiej poetyki, na ile pisarz dał się ponieść wzniosłym ideałom komunizmu...
Przeczytałam felietony - o Szołochowie, Dostojewskim, który zdaniem Hłaski w pisarstwie swym poszukiwał prawdy i o "Ferdydurke", która pozostaje "ciekawym obrazeczkiem karkołomnej ekwilibrystyki umysłowej".
Powinnam wiedzieć więcej o Marku Hłasce. Ale nie wiem i przyznam, że czytanie jego feletonów bez znajomości kontekstów w jakich powstawały przypomina błądzenie w ciemności. Niemniej jednak cieszę się, że po nie sięgnęłam...
Komentarze