Kiedy zmęczona kilkugodzinną podróżą sięgnęłam po najnowszą książkę Marty Fox bohaterka - Karolina – wydawała mi się dziewczęciem szałaputowatym i pozbawionym potrzeba analizowania swoich poczynań. Jednak mniej więcej w połowie lektury stuknęłam się w głowę i nieco zniesmaczona własną nieuwagą uświadomiłam sobie, że Karolina jest nastolatką i to na dodatek bardzo poukładaną nastolatką.
Karolina wychowuje się bez ojca. Jest dziewczyna o obfitych kształtach, w dzieciństwie też należała do pulchnych. Autorka powieści pokazuje jak dojrzewa się będąc „brzydkim kaczątkiem”, co dzieje się z młodym człowiekiem, który wyolbrzymiając swoje wady traci poczucie własnej wartości. Bohaterka powieści ulega marzeniom nastolatek – o księciu, o zazdrości koleżanek, o tym, jak uskrzydla pierwsza miłość. Marta Fox pokazuje, że nie zawsze to, co wydawać się może czarownym, takim jest.
Dziewczyna po przejściach, jak nazywa siebie Karolina, zaczyna postrzegać świat innym niż dotychczas od czasu, gdy uczy się akceptować własny wygląd i przekonuje się, że wizyty u psychologa nie są niczym czego należy się wstydzić.
Od nastoletnich lat dzieli mnie czas jakiś, ale ponieważ pracuje z nastolatkami i bacznie je obserwuję, wiem, iż lektura książki „Karolina XL” pomoże niektórym z nich poukładać swoje pragnienia, marzenia i okiełznać emocje tak , by skierować je na bezpieczne tory. Oby było takich dziewcząt jak najwięcej…
Komentarze