Przejdź do głównej zawartości

Bo weekendy służą...



do tego, żeby człowiek trzymał na kolanach swojego kota. I głaskał, i czesał i w ogóle zamierał w radosnym bezruchu. To dewiza Gusi.

Sisi lubi weekendy, bo w weekendy po powrocie do domu mam cos innego niż zwykłe papiery pracowe. Wczoraj torebka pachniała jedzeniem dla kotów i białym serkiem. O ile lodówki Sisi jeszcze otwierać nie umie, to na szafke z jedzeniem ma sposób - uderza łapkami w zabezpieczenie antydziecięce na jakie szafka jest zamykana. My, niczem psy Pawłowa, wiemy, że takie stukani oznacza, iż kot zejdzie za chwile z głodu...

Nusia weekendów jeszcze nie odróżnia od dni pracowych. Bez względu na dzień podgryza mnie w stopy, dając mi do zrozumiania, że zamiast pić kawę przy komputerze, powinnam się bawić ze swoim kotkiem. A, znaleźliśmy sposób na obcinanie pazurków Małego Misia. Przystępujemy do tej niewdzięcznej czynności, gdy Nusia śpi;)


Komentarze

mosame pisze…
Interesujące. :)
Nie zauważyłam, żeby moje koty odróżniały dni wolne od dni, kiedy jestem w pracy.

Nie do wiary, że udaje się Wam torturować Nusię podczas snu. U moich w takich przypadkach następuje natychmiastowe wybudzenie. ;)
kociokwik pisze…
Mosame,
Nusia lekko przebudzona usiłuje zjeść Z. palec, a ja robię za potwora z cążkami;)
Anonimowy pisze…
Czy mozna obcinaqc paznokcie tak słodko śpiącemu malenstwu?
kociokwik pisze…
Trzeba korzystać jak maleństwo śpi, bo inaczej zamienia sie w rozjuszonego tygrysa;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...