Przejdź do głównej zawartości

Artur Becker. Kino Muza.


Wydane przez

Wydawnictwo Borussia

„Re-migracje” to nowa seria Wydawnictwa Borussia, w której Wydawnictwo  zaprasza czytelników do poznawania twórczości pisarzy niemieckiego obszaru językowego, a wywodzących się z innych niż niemiecka kultur. W zapowiedziach wspomina się o autorach pochodzących w Bałkanów, Rosji, Turcji i przyznacie  - brzmi to zachęcająco. 

Artur Becker, którego książka daje początek serii, do 17 roku życia mieszkał w Bartoszycach.  Jego drugą ojczyzną są Niemcy.

Antek Haack, bohater „Kina Muza” to człowiek zmuszony do wyboru ojczyzny, a jednocześnie unikający ostatecznego wyboru. Aby nie było w powieści zbyt patetycznie zarówno Polska jak i RFN kuszą Antka kobietami – Teresą i Beatą w rodzinnych Bartoszycach i ich okolicach oraz Lucie w Bremie. Bohater tkwi zakleszczony mentalnie między rodzinnym miastem i marzeniami, które wraz z przyjaciółmi podsycał od chłopięcych lat, a wielkim światem dostępnym mu w Niemczech.

Mam wrażenie, iż bohaterowie powieści  są przesyceni szarością zmęczonych komunizmem ludzi. Z jednej strony otwierają się przed nimi możliwości wyjazdu z Polski, co wszak powinno dawać im nadzieję i nasycać optymizmem, z drugiej czują się zdrajcami – Antek wyjeżdża nagle, niemalże nie żegnając się z nikim i choć układa sobie wygodne życie za granicą wciąż spragniony jest wieści o rodzinie, przyjaciołach, gnębi go owa – przez niego chyba tylko odczuwana – pustka, jaką po sobie zostawił.

Relacje Antka z kobietami są dla mnie zbyt pogmatwane, bym chciała się do nich w jakikolwiek sposób odnosić. Zainteresowało mnie jednak coś innego – matka Antka jest Niemką. Została po wojnie w Bartenstein, mieście, które zmieniło nazwę, podobnie jak ona zmieniła imię. I mimo, że akcja powieści dzieje się w latach osiemdziesiątych XX wieku, to Inga wciąż spotyka się z zarzutami, że coś wydarzyło się „przez nich”, czyli w domyśle przez Niemców. Pamięć ludzka bywa nieprzewidywalna…

„Kino Muza” to doskonały portret prowincjonalnej Polski i Polaków lat osiemdziesiątych. To portret tych, którzy czują powiew wolności, ale nie do końca dowierzają swoim zmysłom. Obraz tych, którzy mogą zmienić ojczyznę, ale bez względu na to jaka podejmą decyzję, stracą część siebie. 

P.S. Strona autora - www.arturbecker.de

P.S. 2. 54. MTK - Sobota, 23 maja,  Sala Puszkina: 16.00 – 18.00 Fundacja Borussia. Spotkania z Arturem Beckerem, autorem książki „Kino Muza” i Dariuszem Fuszerem, autorem książki „Lummick” w ramach promocji nowej serii wydawniczej „Re-migracje”) pod red. Aliny Kuczborskiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...