Wydane przez
Wydawnictwo Muza
Mam dziwne wrażenie, że pisania Nothomb nie da się włożyć do jednej szufladki. Co prawda – doświadczenie z jej prozą mam niewielkie, ale bodajże każda książka jest inna.
„Tak wyszło” to historia człowieka, który wykorzystał okazję daną mu przez życie i zmienił tożsamość. Ale czy przypadkiem Olaf Sildur wybrał mieszkanie Baptiste Bordave’a? A może było to działanie ukartowane?
Zmiana z Baptiste w Olafa przychodzi bohaterowi zadziwiająco łatwo. I aż czytelnicze sumienie protestuje – tak łatwo? Bez konsekwencji? Czy można pojawić się w czyimś życiu i wpasować się w nie idealnie? Lektura, jak widzicie, wzbudziła we mnie wiele pytań. Choć i chyba też zaniepokoiła ujawniając lekkość zmian tożsamościowych.
Interesująco autorka przedstawiła relację między Baptiste a żoną Olafa. Początkowo kobieta uważa go za przyjaciela męża, okazuje mu swoją życzliwość. Z upływem dni ich rozmowy stają się coraz bardziej osobiste, tak, że gdy Sigrid dowiaduje się o śmierci męża, wyraża milczącą zgodę na przejęcie tożsamości Olafa przez obcego wszak mężczyznę.
Cieszę się, że sięgnęłam po te książkę. Bardzo się cieszę…
P.S. Baptiste vel Olaf i Sigrid wciąż pili szampana. Smakowicie bardzo:) Ale może to dzięki szampanowi podchodzili do życia tak nonszalancko?
Komentarze
pozdrawiam!!! :D
ps. to znaczy chcę(!) czytać, ale nie mogę:/ jakiś taki okres dziwny. chyba wolę zimę;) wtedy czytam i czytam.
a może wakacje przywrócą chęci i 'moc':)
ja mam teraz wyjazdowy czas, takie wędrujące dwa tygodnie i trudno mi znaleźć czas na czytanie. Ale chce mi się, chce;)
Uogólniające jednak - byle do wakacji:)))