Przejdź do głównej zawartości

Łyżka dziegciu w święcie książki

Będąc prowincjonalną nauczycielką postanowiłam wykorzystać okazję i zaprosić do swojej szkoły Wielki Świat wykorzystując w tym celu Światowy Dzień Książki. Miało to polegać na tym, że my (trzy nauczycielki) przygotujemy uczniom i innym nauczycielom święto, którego centralną postacią będzie książka, a organizatorzy ŚDK udzielą nam wsparcia w postaci materiałów promocyjnych oraz zamieszczą na swojej stronie informację o działaniach przez nas realizowanych.

Zamówiłam materiały korzystając z formularza kontaktowego na stronie ŚDK. Nie dostałam odpowiedzi, ani materiałów. Zamówiłam materiały pisząc pod jeden ze wskazanych adresów korzystając z firmowej poczty. Nie dostałam odpowiedzi, ani materiałów. Zadzwoniłam. Pani odesłała mnie do Pana, Pan chciał odesłać do Pani, ale wykazałam się uporem i odesłać się nie dałam. Pan westchnął, kazał napisać e-maila wyszczególniającego jakie materiały są nam potrzebne i ile ich, po czym obiecał wysłać wszystko kurierem.

Materiały przyszły pocztą. Mniej było, niż zamówiłyśmy, plakatów, zakładek, kartek. W kopercie za to znajdowała się faktura nakazująca nam pokryć koszty wysyłki. Choć nigdzie nie była umieszczona informacja, że zamawiający owe koszty pokrywa. Gdy zadzwoniłam zapytać, dlaczego zaskoczono nas tak niemile i podniosłam argument o braku informacji usłyszałam „Gdy ktoś zamawiał telefonicznie zazwyczaj o tym uprzedzano”. Zabrakło mi słów.

Informacji o tym, co planujemy zrobić (a teraz – co zrobiliśmy) na stronie nie zamieszczono.

Miałam nadzieję, że organizatorzy ŚDK, czyli Polska Izba Książki, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, Izba Księgarstwa Polskiego, Stowarzyszenie Księgarzy Polskich, Polskie Towarzystwo Wydawców Książek są gwarantem profesjonalizmu.

P.S. Świętowanie się udało:) 

Komentarze

matylda_ab pisze…
To wstyd z ich strony! Żenujące zachowanie. Współczuję Wam. Bo chyba nikt się nie spodziewał akurat w tej sprawie jakichkolwiek problemów. Ech, ta polska rzeczywistość...
Bazyl pisze…
A później będzie narzekanie, że mało czytamy, że nie bierzemy spraw w swoje ręce, że... Brawo za P.S., bo on jest tu najistotniejszy, a Państwu z dętych instytucji, już podziękujemy :(
Anonimowy pisze…
Człowiek chce, coś robi, organizuje a tu kłody pod nogi. Kompletny brak profesjonalizmu ze strony organizatorów ŚDK!

Lilithin
Monika Badowska pisze…
Dziękuję za komentarze:)
Sara Deever pisze…
Ważne, że świętowanie się udało ;)

W szkole rzadko się zdarza żeby nauczyciele robili jakieś akcje związane z książkami ( przynajmniej w moim otoczeniu się z tym nie spotkałam ) to dobrze, że wpadliście na tak ciekawy pomysł chociaż droga do celu prosta nie była.
Sara Deever pisze…
A zapomniałam dodać, że wysłałam maila.
Ostatnio zamówiłam 2 książki, ale myślę, że na "sen zielonych powiek" powinno mi starczyć ;)
Monika Badowska pisze…
My robimy, bo przecież ja mam fioła;)
Na e-maila już odpisałam:)
chiara76 pisze…
uchuchu, ale wstyd...
a potem kwękanie, narzekanie, jak to Polacy mało dzytają, tiaaaaa........
Monika Badowska pisze…
Chiaro,
ważne, że gala się odbyła, prawda?;)
foxinaa pisze…
Jestem oburzona! I ciekawią mnie ich priorytety wobec tego?! Ale najważniejsze, że się nie poddałaś, chylę czoła:)) I pozdrawiam!:D
Monika Badowska pisze…
Foxino,
niestety z takim niefrasobliwym podejściem w miejsce tego, które powinno oznaczać rzetelność spotykam się często. Ale nic to - ważne, aby się chciało chcieć:)
m pisze…
U nas niestety było podobnie, dostaliśmy co prawda materiały, ale obciążono nas dużymi kosztami przesyłki choć przez telefon mówili, że będą najprawdopodobniej rozsyłane bezpłatnie a potem byli bardzo zdziwieni, że jednak nie były. Poza tym plakat był w tym roku bardzo nieczytelny i trochę "badziewny" wiec nie ma co żałować
Monika Badowska pisze…
M,
masz rację - ta ichnia wysyłka sporo kosztuje; na fakturze było 18 zł.
Nemo pisze…
Ciekawa inicjatywa. No i zetknięcie się z rzeczywistością :) Gratuluję i współczuję. Sam jestem nauczycielem i wiem jak trudno coś takiego zorganizować, zainteresować dzieciaki itp.
Monika Badowska pisze…
Nemo,
dziękuję:)
I oby do wakacji?;)
Anonimowy pisze…
Gratuluję uporu :):). Niemniej, jestem przekonana, że wiele innych osób poddało się przy takiej "pomocy". Szkoda i wielki wstyd...
Monika Badowska pisze…
ŚwiecieKsiążek,
no wstyd...
Nemo pisze…
Oby! Może wytrzymam i nikogo nie pogryzę :P A jeśli chodzi o imprezy książkowo/ okołoliterackie to wolę prowadzone na spółkę z polonistką warsztaty literackie i spotkania z autorem. Mniej zależy od urzędników, więcej od nas samych.
Beata Woźniak pisze…
Jako nauczyciel też wysłałam prośbę o materiały na wspomnianej stronie - nic nie doszło. Rozczarowana wielece jestem.
pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Nemo,
ja mieszkam na takiej prowincji, że nawet nikt na DKK przyjeżdżać nie chce, a co dopiero na spotkania do jakiejś szkoły;)

Montgomery,
znaczy, że ja bardziej upierdliwa jestem. Nie wiem, czy to powód do dumy;)
Nemo pisze…
U nas ( w sumie też prowincja) mieszka oswojony autor, facet nie ma wyjścia, jak się zaprosi - musi przyjść :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...