W minionym tygodniu rozchorowała się Nusia. Z przyczyn zupełnie nam nieznanych zastrajkował Nusiowy żołądek, co uwidaczniało się w częstych wizytach Kociątki w toalecie. Po jednym dniu owych odwiedzin Nusia doszła do wniosku, że to piasek jest winny bólowi podogonia i wbiegała do kuwety, grzebała, grzebała, grzebała, po czym w ostatniej chwili wyskakiwała i zostawiała to, czego brzuszek chciał się pozbyć tuż obok kuwety. Zadziwiające…
Z powodu kiepskiego stanu żołądka (ale nie Nusi – jej nic nie przeszkadzało) Nusiątka, wprowadziliśmy dietę. Miski jedzeniowe zniknęły, a Sisi i Gusia dostawały jeść (suche lub mokre) tylko na wyraźne życzenie. Nusia dostawała też na wyraźne życzenie, ale tylko kurczaka. Przez kilka dni wytresowała się na tyle, że gdy dziś rano Sisi zrobiła mi awanturę o jedzenie i dostała miskę z suchym, to Nusia popatrzyła, posłuchała i nawet nie poszła do kuchni wiedząc, że to nie dla niej.
Skoro już o jedzeniu i Sisuleńce mowa… Dziś – w ramach wprowadzania pokarmu suchego do diety Nusia – Ko-córki dostały karmę dla kotów o wrażliwym przewodzie pokarmowym. Tak się jakoś złożyło, że tym pysznym jedzonkiem wypełnione zostały dwie miski, do których natychmiast dosadziły się Gusia i Nusia. Sisi weszła do kuchni, obwąchała miski koleżanek, popatrzyła na Z. , a gdy ten postawił przed nią miskę z codziennie jedzonym suchym, spojrzała raz jeszcze jakby podejrzewając go o utratę zmysłów. Z. czym prędzej wyjął z miseczki codzienne i włożył delikatne jedzenie. Zjadła wszyściuteńko.
Objawy choroby Nusi były też takie, że żołądek niechętnie przyjmował to, co zjadła. Pewnego ranka obudziły mnie torsje Małego Misia. Wstałam, sprzątnęłam i jako ten ślepy kret, bez szkieł, zrobiłam kawę i zasiadłam do kompa. Usłyszałam nagle, że Nusia sprząta na dywanie, zagrzebując coś szalenie intensywnie. Okazało się, że i na dywanie zostawiła fragment tego, czego brzuch nie chciał. Po chwili wskazała mi jeszcze jedno miejsce do sprzątnięcia z miną cierpiętnicy. Ile to się kot musi nastarać, żeby ludzie posprzątali…
Sisi na kurczaka generalnie mówi be. Tak długo łasiła się, tak długo prosiła, aż w naszej lodówce znalazły się – puszka dla Sisi, kurczak dla Nusi i jeszcze paczka wołowiny dla wszystkich oczekująca na zdrowy żołądek Maleńtaska.
Tunel cieszy się nieodmiennie powodzeniem. Nusia nauczyła się go wykorzystywać w sposób jaki nigdy nie przyszedł by nam do głowy. Sisi zagląda do niego często i chętnie, a Guziolek wchodzi, rozpłaszcza się jak jakaś płaszczka i leży gniewnie miotając ogonem.
Gusia za to uwielbia parapet w słońcu. Wyleguje się na nim z wielkim upodobaniem, a gdy już nagrzeje się tak, że nie dajemy utrzymać dłoni na jej grzbiecie, schodzi majestatycznie i wali się (bo innego słowa nie da się tu użyć) na podłodze robiąc różniaste figury.
Sisi zawładnęła bezapelacyjnie naszym łóżkiem. Śpi na kocu w ciągu dnia, śpi wieczorem, do chwili, w której przyjdę się, po czym wstaje, udaje, że jej obrażona, a tylko czeka, aż się ułożę, by ułożyć się na mnie.
Pani M wypatrzyła transporterek w przyjaznej cenie i zakupiła do Nusi. Dotarł do nas wczoraj. Kiedy jeszcze był w dwóch kawałkach pod górną część wczołgały się wszystkie Ko-córki, rzecz jasna pojedynczo. Do złożonego od razu weszła Gusia, ale to Nusia – dumna z własnego M – spędziła w nim noc. Żebyście widzieli tę minę właścicielki, która o poranku przeciąga się w progu swojego legowiska… Która wychodząc z niego jeszcze przeciąga tylną część ciała, by na chwilkę jeszcze w nim pobyć… To wspaniały zakup – dziękujemy bardzo:)
Oprócz przesyłki od Mamy dotarła przesyłka od Z. Wzbogaciła się nasza Kolekcja Drewnianych Kotów, a Kociaste dostały piszczącego stwora na gumce. Dziękujemy gorąco:)
P.S. Zdjęcia kotów z głowami w torbach powstały li i jedynie z inicjatywy kotów.
Komentarze
A co było w torbach? Czyżby intrygujące nic? ;)
oczywiście, że intrygujące nic;)Ewentualnie zapach nowej książki;)
:)