Wydane przez
Instytut Wydawniczy PAX
Sigrid Undset przykuła mnie do siebie na parę dni. Jej pisanie – tak bardzo inne od tego jak pisze się teraz – zachęca, by czytać uważnie, by poświęcić każdemu słowu czas, by współodczuwać z bohaterami ich wątpliwości, uniesienia i upadki.
Paul Selmer jest przedsiębiorcą. Ma żonę, dzieci, powodzi im się dobrze. Jednak od pewnego czasu odczuwa dziwną, zdaniem jego otoczenia, tęsknotę. Dziwną, bo tęskni do Boga. I to nie tego, którego Istnienie głosi się w religii państwowej, a tego, który wyłania się z kościołów i słów księży; Paul chce zostać katolikiem.
Jego decyzja spotyka się z brakiem zrozumienia wśród najbliższych – żona zabrania mu „zarażać” dzieci, matka drwi z jego katolickich ciągot, a gdy obydwie zaczynają podejrzewać, że wraz z przystąpieniem do wspólnoty katolickiej Paul zacznie pomagać najuboższym i trwonić tym samym majątek rodzinny stają się doprawdy niemiłe.
Autorka wystawia na próbę wiarę i zasady swojego bohatera – zostawia go żona, jego najbliższy przyjaciel rozwodzi się, po czym żeni się z młodą i piękną, kobieta, którą kiedyś kochał okazuje mu ponownie swoją miłość i przywiązanie. Paul trwa jednak przy Bogu jakiemu zawierzył, choć owo trwanie okupione jest wysiłkiem, wielogodzinną modlitwą i zaprzeczaniem własnym porywom.
W pisaniu Sigrid Undset jest głębia. Autorka skłania czytelnika do angażowania się w czytany tekst, nie pozwala pozostać obojętnym.
P.S. Zgodzicie się ze mną, że kiedyś pisało się inaczej niż współcześnie? Intensywniej?
Komentarze
Pozdrawiam.
miłej lektury:)
O końcu czasów wielkiej narracji pisze Czapliński w nowej książce "Polska do wymiany".
nie wierzę, że Faber pisze po dawnemu;)
"Szkarłatny płatek i biały" czyta się szybko i... o mało nie powiedziałam 'przyjemnie' ;) Nie przeczę: jest to na pewno sprawnie napisana rzecz. Jednak - w moim odczuciu - książka jest pisana w sposób jak najbardziej współczesny i zwraca się, czasem zbyt natarczywie, ku współczesnemu czytelnikowi. Jest to zdecydowanie rodzaj konwencji, układu, którego autor nawet nie tuszuje, ale wręcz podkreśla - swoisty "spisek", współdziałanie z czytelnikiem - zabiorę cię w najmroczniejsze i najbrudniejsze zakamarki miasta i ludzkiej duszy. Ale opowieść napisana jest tak, żeby przykuć uwagę współczesnego człowieka (żądnego sensacji, leniwego, pozbawionego wyobraźni) - wszystko jest odsłonięte i nic nie pozostawione jest wyobraźni, niczego się nie sugeruje, przeciwnie, najstraszniejsze sceny opisane są dokładnie, taki turpizm rodem z brukowców. To nie jest powieść w dawnym stylu, zachowuje tylko wiktoriański sztafaż i dekoracje (na wszelki wypadek opatrzone szczegółowym opisem). Ma wstrząsnąć i magnetyzować - i może nawet osiąga ten cel, ale nie nazwałabym tego absolutnie narracją w dawnym stylu. Dla mnie wielka narracja (i prawdziwie opisująca mroczną stronę ludzkiej duszy) to "Bracia Karamazow".
A Undset czytałam kiedyś z wielką przyjemnością, cieszę się, że ją przypomniałaś. Pozdrawiam!
dziękuję za komentarz:) Nie czytałam Fabera z obawy o dosłowność i jak widzę słusznie się na niego nie zdecydowałam;)
Na półce mam książki Briana Moore'a, to też chyba "stare pisanie". Lubię zagłębiać się w świat wykreowany przez Grahama Greene'a i Francisa Clifforda.