Wydane przez
Wydawnictwo Pierwsze
Polubiłam Marleya i jego rodzinę. Pośmiałam się, wzruszyłam i ogólnie byłaby to lekura warta zachwytu, gdyby nie jedno zdarzenie, które autor opisał, a które momentalnie odebrało mu cała moją sympatię (straciłam też ochotę na obejrzenie filmu).
Otóż, gdy Marley był już stary i chory, gdy jego rodzina wiedziała, że może umrzeć w każdej chwili, bo wiek zabiera mu coraz więcej zdolności i możliwości, Autor wraz z rodziną wyjechał na wakacje. Na wakacje !!!
Moim zdaniem, gdy ktoś z rodziny (a Groganowie traktowali Marleya jak członka rodziny) powoli żegna się życiem, to miejsce innych jest przy nim. A nie w Disney Worldzie!
Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia. I już!
Komentarze
Coś czuję, że się zdenerwuję podczas lektury :/
może Autor miał - jak to mówią w tv - inne standard(t)y przyjmowania do rodziny Psa.
na tle innych książek o zwierzetach, które czytałam (chociażby "Wspaniała Gracie" czy "Szczęście nazywa się Lucky")opowieśc o Marleyu pachnie ignorancją, tak jak mówisz. Ale mimo to, ta książka coś w sobie ma;)
dobrze jest, jak sądzę, że dostrzegamy tę różnicę. Gdy się nam ona zatrze staniemy się podobni...