Przejdź do głównej zawartości

Ewa Karwan-Jastrzębska. Hermes 9:10



Wydane przez

Wydawnictwo Egmont

Urodziny Feliksa okazują się być dniem niezwykłym. Kot, Ferdynand, zabiera go na spotkanie w domu Dróżniczki Starej Stacji, na którym to spotkaniu chłopiec dowie się, że ze względu na swoje imię – Szczęśliwy - ma do wykonania poważne zadanie. Feliks ma uratować świat przez Wielkim Mrokiem, Wątpliwościami i wszelkimi działaniami Mroku, których następstwem jest utrata radości życia.

Podoba mi się w tej książce obecność kota:), tajemnica, która zainteresuje każde dziecko i to, że świat, w który Ferdynand wprowadza swojego przyjaciela Feliksa jest światem pociągów. Dróżniczka, Stacja Bez Powrotu, Świat Semaforów, czy wreszcie Hermes – pociąg wiozący chłopca, Ferdynanda i kota Pino na ratunek Matyldzie i do walki z Wielkim Mrokiem są tym, co my pamiętamy doskonale z podróży na kolonie, wakacyjnych wojaży do babci, czy dojazdów na studia;) i jednocześnie tym, o czym współczesne dzieci wiedzą trochę mniej (przynajmniej te, które znam ja). Powieść „Hermes 9:10” pozwoli im poczuć owego podróżniczego ducha, którego nie zastąpi ani jazda autobusem, ani też własnym autem.

Komentarze

zefi-rynna pisze…
Prowincjonalna nauczycielko, a na ile lat ta książka? pierwsze klasy dadzą radę?
Monika Badowska pisze…
Zafi-ryno,
Egmont proponuje tę książkę dla dzieci od 0 do 6 lat. Wobec tak szalonej propozycji;) nie pozostaje mi nic innego niż uznać, że z "Hermesem" spokojnie poradzą sobie 7-8 latki:)
Karolina pisze…
Czytałam tę książkę z moją dziewięcioletnią córką. Bardzo jej się podobała. Ale czytał ją też dwunastoletni syn i myślę, że spokojnie można ją polecić nieco starszym dzieciom. W moim odczuciu oswaja lęki dzieciństwa i to Hermesa czyni powieścią wyjątkową. :)
Karolina pisze…
A i jeszcze jedno. Autorka nazywa się Ewa Karwan-Jastrzębska :) Warto poprawić.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
dziękuję za uwagę dotyczącą wieku - mam zawsze kłopot, żeby to dookreślić.
A nazwisko poprawiłam 20 kwietnia (dzień po publikacji), ale w linku zostało po staremu;)
Karolina pisze…
Nie ma za co :) Polecam Ci jeszcze Misia Fantazego, chyba najważniejszą książkę tej autorki. Magiczno-filozoficzną baśń o niebieskim misiu. Moje dzieci ją bardzo lubią.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
rozejrzę się:)
Karolina pisze…
To cudownie, bo na tej wyspie zwanej Krainą Wiecznego Słońca jest naprawdę pięknie :) A tak swoją drogą to jestem pełna podziwu dla Twojego bloga, Prowincjonalna Nauczycielko.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
dziękuję bardzo:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...