Wydane przez
Wydawnictwo Muza
O "Twierdzy" trudno mi cokolwiek napisać, bo mam do tej książki bardzo osobisty stosunek. Nie umiem powiedzieć, czy to jest traktat moralny, czy rozprawa filozoficzna, czy, jak napisano na okładce najnowszego wydania - dzieło stylizowane na wspaniałą prozę biblijną. Ja "Twiedzę" czytam w kółko, we fragmentach, najczęściej bardzo krótkich i nie po kolei. Jest to książka, z kórej można wypreparować najwięcej cudownych aforyzmów, wspaniałych myśli, zapierających dech w piersiach spostrzeżeń, a jednocześnie jest to jedyna książka, która mimo tego, iż zawiera mnóstwo osobnych fraz nie tracących na znaczeniu kiedy je wyjąć z całego tekstu - zachwyca mnie. Nie mogę czytać Paulo Coelho czy innych pisarzy, którzy budują te swoje zbiory aforyzmów, a "Twierdza" mnie zachwyca. Nie można podrobić Saint-Exuper'ego, tak jak nie można podrobić Marka Grechuty.
Więcej o "Twierdzy" nie umiem napisać, więc podzielę się fragmentem, który najbardziej lubię. Wiem, że nie tylko ja lubię ten tekst, bo kiedyś, dawno temu, w zimową noc usłyszałam w radiu kiedy prowadzący audycję czytał:
"Rozmyślałem zwłaszcza na widok jednego, który był ślepy, a do tego utracił jedną nogę. Tak stary, że stał już u progu śmierci, i zdawało się, że skrzypi przy każdym poruszeniu jak stary wiatrak; odpowiadał na moje słowa powoli, bo był posunięty w latach i tracił już jasność mowy; ale stawał się coraz bardziej świetlisty i jasny, i coraz lepiej rozumiał, w co przemienia się jego życie. Drżącymi dłońmi pracował nadal nad ażurowymi cackami, które były jak coraz subtelniejszy eliksir. On zaś, odchodząc w tak cudowny sposób od swego starego wyschłego ciała, stawał się coraz szczęśliwszy, coraz bardziej niedotykalny. Coraz bardziej niezłomny. I umierał, nie wiedząc o tym, z rękoma pełnymi gwiazd..."
Komentarze
czytajcie:)))
Tymczasem przeglądam dalej Twego bloga i dodaję linka u siebie :) Pozdrawiam!
dziękuję:)
Właśnie. Słyszałaś może o "Twierdzy" Selimovicia? ;-)
Pozdrawiam!
Selimovicia nie znam. A powinnam?:)
:))
i tłumaczenie (pani Olędzka- Frybesowa), co w wydaniu PAX-u z 1985 roku? Bo ja wtedy czytałam, z zachwytem, ale jednak nie zmogłam do końca z powodu licznych powtórzeń i - miejscami - zwyczajnego bełkotu, który dobry redaktor by usunął.
[Ja ciągle nie wiem, z czym się te blogi je. Gdyby mnie wyświetliło jako anonima, melduję, żem Zuzanna, tłumaczka Elzy, jeśli mnie Pani pamięta).
oczywiście, że pamiętam:)
Tłumaczenie "Twierdzy" to samo, ale czy tekst jest taki jak w poprzednim, przywołanym przez Ciebie, wydaniu to nie wiem. Pewnie tak.
Pozdrawiam:)
A tak trochę OT, trochę nie. Może Prowincjonalne Nauczycielki potrafią mi mądrze odpowiedzieć. Kiedy - za czyjąś namową - przeczytałam "Alchemika" Coelho, a potem zwymiotowałam, pomyślałam sobie - może z powodu tych pustynnych klimatów - że Coelho jest takim St.Exuperym nowego pokolenia. I że być może, gdybym dziś - nie mając lat 15-tu, tylko o 30 więcej - przeczytał St.Ex po raz pierwszy, też bym wymiotowała. Bo są tam takie same okrągłe, aforystyczne - i dęte - zdania, i banały, i rzeczy, które dla osoby w moim wieku są oczywiste.
Jestem bardzo ciekawa Pani zdania.
Coelho w ksiażce czytałam tylko raz i był to "Podręcznik wojownika...". Odłożyłam i doszłam do wniosku, że to niestrawne. Później doszłam do nieco podobnego do Twojego wrażenia, tyle tylko, że moim zdaniem Coelho próbuje być Saint-Exuperym nowych czasów, a nie nim jest. Mimo tego, iż to co pisze St.-Ex.wydawać się może oczywistością, ma ona - owa oczywistość - moim zdaniem rzecz jasna, wciąż świeżość i raczej delikatnie o sobie przypomina niż próbuje być orędziem dla miasta i świata (jak teksty Coelho, choćby w jednym z czasopism, tytuły nie pamiętam). Reasumując: autorowi "Małego księcia" mówię TAK, autorowi "Alchemika - NIE.
Pozdrawiam serdecznie:)