Przejdź do głównej zawartości

Neil Gailman. Koralina.


Wydane przez
Wydawnictwo Mag

Koralina zamieszkuje wraz z rodzicami w nowym domu. Rodzice zajęci pracą poświęcają córce mało czasu, więc Koralina – chcąc poznać dom i jego otoczenie – bawi się w badacza. Za jednymi z drzwi jest mur. Koralinie udaje się go jednak sforsować – po przekręceniu w zamku czarnego klucza cegły zniknęły, a dziewczynka znalazła się w świecie „po drugiej stronie”.

Dużo tu nawiązań do „Alicji…” Lewisa. Jest Kot, lustro, świat „po drugiej stronie” jest groźniejszy od realnego. Koralina nie jest jednak uwspółcześnioną Alicją. To inne dziecko, dziecko naszych czasów, które z wielką determinacją i pewnością siebie niszczy zło.

Autor zamienia codzienne przedmioty w przedmioty magiczne. Zwierzęta mają wreszcie głos i pokazują swój charakter. Ludzie, odsunięci od prawdziwego życia przez coś, czego autor nie określa, a co my możemy sobie dowolnie nazwać i co zdecydowanie należy do mrocznej strony egzystencji, tęsknią za powrotem do normalności.

P.S. Niedawno Wydawnictwo Mag wznowiło „Koralinę”, a 13 marca do kin wchodzi film zrealizowany na podstawie tej książki.

P.S.2. Na półce czeka na mnie „Dobry Omen” napisany przez Gailmana i Pratchetta. Ale będzie uczta;)

P.S.3. Bestsellerowa Koralina Neila Gaimana będzie miała premierę teatralną. Spektakl lalkowy Koralina w reżyserii Włodzimierza Fełenczaka wystawia Gdański Teatr Miniatura. Gdański Teatr Miniatura jako pierwszy i jedyny w Polsce uzyskał prawa do scenicznej realizacji książki. Spektakl będzie miał premierę 26 kwietnia tego roku. W czasach wspaniałej filmowej techniki animacyjnej rzadko mamy okazję doświadczyć czarów tworzonych na żywo, tu i teraz przed oczami widza. Warto więc odwiedzić MINIATURĘ i zobaczyć tę fascynującą opowieść o obronie realnego świata przed złudzeniem, o lęku i odwadze, o zwycięstwie dobra nad złem w innym, nowym świetle teatralnej latarni magicznej – zwłaszcza że cała akcja dzieje się tym razem w naszym baśniowym Sopocie.

Komentarze

Brahdelt pisze…
Nie czytałaś "Dobrego omena"?... To rzeczywiście czeka Cię uczta! *^v^*
Anonimowy pisze…
Na "Koralinę" wybieram się do kina jak tylko gdzieś ją będą wyświetlać (niestety, coś nie widzę tego w repertuarze kin u mnie w mieście). Reżyserował ją Henry Selick, który też pracował przy moim ulubionym filmie,"Nightmare Before Christmas", więc to pozycja obowiązkowa :) A książkę może przeczytam kiedyś, przy okazji.

Lilithin
Monika Badowska pisze…
Lilithin,
ja chyba nie będę oglądała filmu, ale lektura była przyjemna:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe