Przejdź do głównej zawartości

Geraldine Brooks. Ludzie Księgi.


Wydane przez
Wydawnictwo Cyklady

W swojej powieści Geraldine Brooks zabiera nas do zrujnowanego wojną Sarajewa. Do miasta, które mimo zniszczeń uratowało przed zniszczeniem jedne z cennych zabytków kultury – hagadę, której powstanie datuje się na XIV wiek.

Hanna, australijska specjalistka od konserwacji i badań starodruków, przyjeżdża do Sarajewa, by określić jakich zniszczeń dokonała na Księdze wojna oraz by przygotować hagadę do wystawy. Obserwujemy jej pracę, relacje jakie nawiązuje w pracownikami muzeum, relacje łączące ją z matką, ale przede wszystkim śledzimy fascynująca historię Księgi.
Autorka bardzo zgrabnie zbudowała fabułę. Gdy Hanna wśród kart Księgi znajduje owadzie skrzydełko, przenosimy się w czasy, w których owo skrzydełko i Księga miały okazję się zetknąć. Podobnie jest w kolejnymi śladami widocznymi podczas prac konserwatorskich, a że za każdym odnalezionym śladem, jesteśmy bliżsi poznania tego, jak Księga powstała i jak znalazła się w Bośni, napięcie i ciekawość rośnie, a historia staje się pełniejsza.

Dzięki powieści mamy okazję poznać świat kultury żydowskiej, kontekst kulturowy niektórych rejonów Europy począwszy od XIV wieku po współczesność, a także zasady rządzące codziennością w Sarajewie (co z powodu mojego upodobania do Bałkanów, ma dla mnie dużą wartość).

Trochę żałuje, że nie mogłam poświęcić „Ludziom Księgi” całego wieczoru, że czytałam książkę po trochu przez kilka dni. Ale z drugiej strony – dłużej ją miałam przy sobie, więcej myślałam o jej bohaterach. Gdy skończyłam lekturę pomyślałam, że powieść Geraldine Brooks należy do tych opowieści, do których miło będzie wrócić. Za każdym kolejnym czytaniem dostrzeżemy więcej szczegółów, a jeśli tylko zadamy sobie trud rozwinięcia – choćby dzięki Internetowi – wiedzy jaką podała nam pisarka, możemy znacznie się wzbogacić.

Jestem bardzo zadowolona z tej książki. Polecam:)

P.S. Okazuje się, że w domu rodziców mam jeszcze jedną książkę Geraldine Brooks – „Dziewięć części pożądania”. Dawno temu ja czytałam, ale z przyjemnością sobie przypomnę.

P.S.2. Strona autorki.

P.S.3. Hagada.

Komentarze

Lilithin pisze…
Mam ją już od dłuższego czasu na liście do kupienia :) Może się uda w kwietniu z okazji Dni Książki :)
Anonimowy pisze…
mi też się podobała ta opowieść o Hagadzie ... mimo że historia i ja to tak niekoniecznie się bardzo lubimy;)
Monika Badowska pisze…
Netao,
zauważyłam, że z wiekiem coraz bardziej lubię czytać o przeszłości;)
Anonimowy pisze…
haha, no to kto wie ... może i mi się jeszcze zdąży zmienić;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe