Przejdź do głównej zawartości

Czy Wy wiecie...

jaką cudowne jest posiadanie własnej pingpongowej piłeczki? Można nią grać w hokeja, turlać wokoło wersalki, wrzucić do koszyczka i toczyć boje z koszyczkiem, żeby ją wyciągnąć, można wepchnąć w ciamny zakamarek pod wanną i udawać dzielnego zdobywcę przy jej wyciąganiu, można podskakiwać wyssssoko, gdy piłeczka leci w powietrzu, a także zakopać piłeczke w misce z wodą/jedzeniem lub kuwecie.

I to wszystko za jedyne 1,80 zł (3x 0,60 zł). 

Komentarze

mrouh pisze…
O, Furia jeszcze nie zakupuje w kuwecie zabawek. Piłeczkę też ma, pomarańczową, ale jest zbyt lotna i często ukrywa się w zakamrkach i kocina o niej zapomina. Najwierniejszym przyjacielem Furii jest królik duracela, którego zaraz na wstępie znajomości rozebrała z koszulki i spodenek, a teraz bawi się golasem:-)
kociokwik pisze…
Mrouh,
u nas przebojem były wieczka od jogurtów;) Od wczoraj są piłeczki;)
Anonimowy pisze…
Znamy, znamy i lubimy bardzo, choć nie zakopujemy - pasjami zapodziewamy :-)
Hersylia
kociokwik pisze…
Hersylio,
zapodziewanie jest prawie tak fajne jak zabawa. A ile radości, gdy się coś znajdzie;)
PB pisze…
Aktualnie ulubioną zabawą Franusia jest obgryzanie kartonowej skrzynki, tak że z dnia na dzień jest niższa. Przy okazji pani może posprzątać podłogę.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe