Przejdź do głównej zawartości

China Mieville. LonNieDyn.


Wydane przez
Wydawnictwo Mag

Kusi Was czasem, gdy wędrujecie bezpańskimi dróżkami i napotkacie bezpański zawór, by ów zawór przekręcić? A, gdy jesteście w bibliotece i podziwiacie rosnące wzwyż półki, odczuwacie pokusę, by wspiąć się po nich i sprawdzić co jest na szczycie? Jeśli tak – uważajcie, takie pokusy mogą Was zaprowadzić na drugą stronę miasta, do NieMiasta.

Zanna i Debba przekręciły zawór i znalazły się w LonNieDynie. Miasto niby było podobne do tego, z którego przybyły, ale jego mieszkańcy, sposoby transportu i tak naprawdę wszystko, co w nim, budziło olbrzymie zdumienie dziewcząt. A gdy okazało się, że Zanna jest Wybraną ich obecność w LonNieDynie zaczęła wzbudzać sensację wśród jednych i jednocześnie niepokój wśród innych.

Władimir Propp czytając książkę Chiny Mieville’go poczułby się wstrząśnięty. Wszelkie motywy jakie rosyjski badacz określił jako stałe i konstytutywne dla baśni/bajek, w najnowszej powieści Londyńczyka są odczytane w inny, niż chciałby Propp, sposób. Zagrożony świat ratuje NieWybrana, a kolejne zadania jakie należy wykonać, by osiągnąć moc pozwalającą zniszczyć wroga, są nieco zlekceważone, bo na ich żmudne pokonywania brak NieWybranej czasu. Co więcej, bohaterce pomagają stworzenia, które powstają z niczego, a orężem w walce ostatecznej jest nic.

LonNieDyn oprócz baśniowej fabuły niesie za sobą przesłanie współcześnie modne, bo ekologiczne. Ci, którzy ratują świat walczą z zanieczyszczeniami, a ucieleśniony Smog okazuje się być głównym wrogiem szczęśliwego życia.

Książka Mieville’go jest lekturą, która skierowana jest do czytelnika w każdym wieku. O ile ów czytelnik lubi światy niesamowite i istniejące tuż obok nas.

P.S. Autor dziękuje Neilowi Gaimanowi za „Nigdziebądź”. Muszę się bliżej zapoznać z tym autorem…

P.S.2. Tylko dlaczego China Mieville nie lubi kotów?;)

Komentarze

Inblanco pisze…
Fanką, admiratorką talentu Mieville'a jestem po przeczytaniu jego "Dworca Perdido" - niezwykłej powieści przełamującej utarte wyobrażenia o powieściach fantastycznych. Świat, który wykreował tam Mieville po prostu zapiera dech w piersiach, chociaż sam koniec mnie nieco rozczarował (gdy zło staje się już określone i w zasadzie na wyciągnięcie ręki zazwyczaj banalnieje, tak to już jest) to jednak uwielbiam tę powieść. Czytelnik kompletnie nie wie, którędy autor poprowadzi swoich bohaterów, gdzie ich poprowadzi i co z tego wyniknie. Opis miasta, pełnego dziwacznych kreatur jest pociągająco barokowy, taki pachnący zepsuciem i przepychem. Polecam!

LonNieDynu też nie przepuszczę.

Z Gaimana bardzo lubię Amerykańskich bogów i Gwiezdny pył. Próbowałam czytać Księgę cmentarną, ale poddałam się dosyć szybko. Jakoś mi nie podpasowała.
Sesolello pisze…
Ach, no tak, dziękuje Gaimanowi za pomysł Pod-Londynu. Gaiman też rozbiera na czynniki pierwsze elementy baśniowe, wszystkie książki są świetne, ale najbardziej "Nigdziebądź" albo "Gwiezdny pył" :))
Monika Badowska pisze…
Inblanco,Sesolello,
coraz bardziej mnie ten Gaiman kusi;)
Maeg pisze…
Wyczekiwałem LonNiedyn, byłem ciekaw co Mieville jest wstanie wymyśleć dla młodszego czytelnika i muszę powiedzieć, że się nie zawiodłem. A tobie polecam "Dworzec Perdido", tam wyobraźnia Mieville'a nie jest niczym ograniczana, choć fabularnie tak nie zachwycił jak kreacją świata.
Monika Badowska pisze…
Maeg,
dziękuję za komentarze i za polecanki:) Świat literatury fantastycznej (wiem, pewnie ona się nazywa jakos inaczej) jest dla mnie wciąż nowy i poruszam się po nim nieco na ślepo.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe