Wydane przez
Wydawnictwo Czytelnik
Wydawnictwo Czytelnik
Głównym wrogiem Rosji sa jej mieszkańcy.
Zbiór tekstów Wiktora Jerofiejewa czytałam dłużej niż spodziewałam się to robić. Powód jest zaskakująco prosty – zachwyciłam się pisaniem i nie chciałam się z nim rozstać. Po wielokroć wracałam do już przeczytanych fraz, smakowałam ich brzmienie odczytując je sobie głośno, próbowałam zestawić prawdy objawione przez pisarza z moimi osądami.
Kolejne felietony, eseje podzielono na pięć grup. Pierwsze dwa są zdecydowanie grupą uderzeniową; znajdziemy w nich zdawałoby się oczywistości, ale podane tak, że odkrywają przed czytelnikiem drugie dno opisywanej idei czy portretowanego zjawiska.
Autor bierze na warsztat tematy dość oczywiste jak na stereotypowe myślenie o Rosji: wódkę, poetycki język wulgaryzmów, wielkość rosyjskiej literatury, Nową Rosję, humor rosyjski. Rozprawia się z owymi tematami w sposób zachwycająco brutalny (zachwycająco, bo brutalność owa skrywa się w sprawnym operowaniu językiem i erudycji) i jednocześnie prowokuje czytelnika, by zweryfikował swoje o Rosji myślenie.
W części drugiej, zatytułowanej „Dlaczego tanieją rosyjskie piękności?”, zamieszczono tekst „Gospodyni”. Jerofiejew zastanawia się w nim nad różnicą w sposobie traktowania czynności gotowania i jedzenia przez Rosjanki (i ogólnie społeczność rosyjską) i przez kobiety z Europy Zachodniej (skojarzyła mi się Nigella Lawson). Bycie gospodynią rozumiane jako znajdowanie przyjemności w gotowaniu dla bliskich sobie osób, zdaniem autora, dość topornie wdraża się w rosyjską kulturę. Prosta czynność przygotowywania jedzenia niesie ze sobą kontekst kulturowo-społeczny, który podkreśla autor. *
W „Rosyjskiej apokalipsie” znajdziemy świetny tekst o relacji między światem wykreowanym przez Orwella a codziennością w Rosji, o przyjaźni autora z Miłoszem i opinie autora na temat zwiedzanych miast. A gdy już ktoś zbliży się do końca książki, spotka go miła niespodzianka – list otwarty do prezydenta Putina.
To moje pierwsze spotkanie z Wiktorem Jerofiejewem, ale mam gorącą nadzieję, że nie ostatnie. Będę wracać do tej jego książki i chciałabym sięgnąć po inne. Bo czemużby odmawiać sobie przyjemności?
* po tym tekście pobiegłam do kuchni gotować;)
P.S. Seria „mała proza” Wydawnictwa Czytelnik przynosi mi same miłe niespodzianki i same zachwyty:)
Komentarze