Przejdź do głównej zawartości

Nenad Veličković. Sahib.



Wydane przez
Wydawnictwo Czarne

Ostatnio trafiam na książki, lektura których nasuwa mi skojarzenia tym, co czytałam w przeszłości. Ta właśnie postrzegam Sahiba – zadziwiająco mocno przypomina mi bohatera powieści Sergiusza Piaseckiego pt. „Żywot oficera Armii Czerwonej”.

Angielski urzędnik z pogardą traktuje tubylców. Wbrew pozorom nie jest on pracownikiem misji humanitarnej oddelegowanym do pracy w głębi buszu czy terenach mało znanych – tytułowy Sahib mieszka i pracuje w Sarajewie. Mieszkańcy Bośni stanowią dla niego inny – by nie rzecz gorszy – gatunek ludzi. Są ograniczeni w dalekowzrocznym planowaniu, gości zapraszają do domu, w którym pokoje są wielkości blatu biurka angielskiego gentelmana i uważają, iż powojenna pomoc humanitarna w takiej postaci jaka została im podarowana przez kraje Zachodu, nie jest dla nich pomocna. Durnie! – zdaje się mówić Sahib.

Smaczku powieści dodaje fakt, iż składa się ona z listów pisanych przez wspomnianego Sahiba do Georga, kochanka pozostającego w Anglii. Oprócz wielokrotnie powtarzanych wyjaśnień dotyczących tego, że pracownik misji humanitarnej musi mieć kierowcę i zupełnym przypadkiem jest to, iż ów kierowca jest szalenie przystojnym i zajmującym mężczyzną, w listach znajdziemy mnóstwo szczególików związanych z życiem codziennym w Bośni przefiltrowanym przez oburzenie narratora i ironię autora.

Świetna lektura, polecam:)

P.S. Nie opuściłam Sarajewa, choć „Ludzie Księgi” są zupełnie inną lekturą. Jednak - równie zajmującą:)

Komentarze

Anonimowy pisze…
O mnie sie Sahib tez bardzo podobał, to taka gorzka czekoladka, niby lekko, a troche nieprzyjemnie. i na dodatek jestem skłonna uwierzyc,ze wielu pracowników tzw misji państw zachodnich mysli dokladnie tak, jak narrator tej ksiazki, traktuje tubylców jak członków obcego i niecywilizowanego plemienia. Bo jest przekonany, ze istnieje tylko jedna cywilzacja-jego własna.
Monika Badowska pisze…
Peek-a-boo,
podzielam Twoje obawy, co do nastawienia pracowników misji humanitarnej (czy aby z pewnością są to misje humanitarne?). Książka świetna!
Myślisz, że on autochtonów naprawdę traktuje z pogardą? Bo w moim odczuciu to przede wszystkim lęk, brak poczucia własnej wartości i ogromne wyobcowanie. O tym między innymi jest ta książka. O inności i trudzie jej oswajania.
Jedna z ciekawszych lektur wydanych w serii "Inna Europa, inna literatura".
Monika Badowska pisze…
Jarku,
nie dopatrzyłam się w nim chęci oswojenia inności. Dziwi się wielu rzeczom, moim zdaniem zbyt wielu, by uznać to za przyjazne nastawienie. Uderzył mnie fragment, którego nie jestem w stanie zacytować, bo nie mam przed sobą książki, ale mówiący o tym, iż Sahib oburza się, że miejscowi zatorowali drogę i są korki, a Sakib uświadamia mu, że gdy pracownicy organizacji jadą przez miasto policja zatrzymuje ruch i wówczas mieszkańcy Sarajewa mają kłopot z przejazdem. Sahib uznaje taką sytuację za normalną i nie rozumie dlaczego Sakib i jemu podobni nie uważają, że logiczne i uzasadnione jest wstrzymywanie ruchu w mieście podczas, gdy on i jemu podobni jadą.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...