Przejdź do głównej zawartości

Tomasz Łysiak. Szalbierz.

Wydane przez
Picaresque

Pierwsze, co uderzyło mnie po przeczytaniu kilkunastu stron debiutanckiej powieści Tomasza Łysiaka, to bardzo duża precyzja w opisie i powolny tok narracji. Przyznam, że początkowo nieco mnie wybijała z rytmu ta spokojnie snująca się historia, ale gdy już do niej przywykłam – doceniłam ją jako asumpt do zagłębienia się w książkę i czasy, w książce opisywane. Z pewnością życia w XIII wieku miało zupełnie inne tempo niż to nam współczesne, z wieku XXI, a autor pozwala czytelnikowi zwolnić, nieomalże przykuwając go do kolejnych słów, tak, by odkrył radość wędrowania przez lasy i rzeki z prędkością przynależną czasom opisywanym w powieści.

Pierwszym bohaterem jakiego poznajemy jest ów tytułowy Szalbierz. Odwiedza kolejną wieś, w której rozrywa łańcuchy, pokazuje małpkę, sprzedaje wywary z ziół. Jednak ta wizyta w osadzie kończy się inaczej; nad karczmą płonie ogień a wóz Jeruzalema uwozi ze wsi blondwłosego chłopca, niemowę.
Kolejne etapy podróży powiększają towarzystwo szalbierza. Do niego i chłopca dołącza rycerz Dragiełło herbu Kaplan, wnuk świetego Jerzego, zajmujący się tropieniem smoków, córka kupca Pieniążka Hanna – wieszczka i inni bohaterowie, których obecność zdaje się potwierdzać przepowiednie głoszone przez młodą kobietę.
Powieść Tomasza Łysiaka zabiera nas w czasy trudne do życia. Nienawiść do tego, co nieznane, wszechobecny brud, a jednocześnie zabobony i rządzące ludźmi strach stwarzały atmosferę, którą trudno dziś, z perspektywy minionych wieków, uznać za optymalną do codziennego funkcjonowania. Jeśli jeszcze przypomnimy sobie, iż Jeruzalem miał śniadą cerę a otaczający go towarzysze stanowili zbiór dość przypadkowych i dziwacznych ludzi, trzeba pojąc, że wędrowanie nie należało do najłatwiejszych.

Napięcie w powieści rośnie w miarę dołączania do szalbierza kolejnych wędrowców, a tajemnice, które kryją postacie bohaterów powieści, odsłaniają się przed nami, jednocześnie wzmagając ogólne poczucie tajemniczości i niezwykłości.

Autor opisuje wydarzenia historyczno-polityczne z lat trzydziestych XIII wieku. Wieszczka Hanna przepowiada, iż ziemie zaleją wojownicy ze wschodu, że ordy tatarskie zniszczą to, co istnieje chcąc zaszczepić swoją wiarę i swoje przewodnictwo. Jednocześnie jest to czas, w którym książę mazowiecki sprowadza na swoje ziemie Zakon Najświętszej Marii Panny a Henryk Brodaty powierza ziemie i majątki Zakonowi Rycerzy Świątyni Pańskiej, czyli Templariuszom.

Dobrze zarysowane tło historyczne oraz doskonale nakreślone postacie bohaterów powieści sprawiają, że od „Szalbierza” trudno się oderwać. A zakończenie powieści kusi, by natychmiast sięgnąć po kolejną książkę Łysiaka – „Bliznobrodego” (tytułowym bohaterem jest wódz Jaćwingów).

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ech ...po Twojej recenzji mialabym ochotę zanurzyć się w ten średniowieczny świat. Uwielbiam powieści o wędrowaniu z postaciami, które pozostają na marginesie społeczności, dziwacznymi, niezwykłymi. I do takiego wędrowania nie pasuje rzeczywiście szybkie tempo akcji. Wierzę, że książka jest świetna :-)
Pozdrawiam ciepło.
Monika Badowska pisze…
Awito,
zachęcam zatem do lektury i podzielenia się wrażeniami. Pozdrawiam noworocznie:)
Anonimowy pisze…
Ten ośnieżony las to chyba z okolic Ogonek!cudowny:0
Monika Badowska pisze…
Zgadza się, cudowny:)
Anonimowy pisze…
Po tej recenzji na pewno sięgnę po Łysiaka.
Monika Badowska pisze…
Quaffery,
cieszę się, że Cię zachęciłam:)
Unknown pisze…
Od niedawna zajmuję się promocją książek Tomasza Łysiaka: "Szalbierza" i "Bliznobrodego".

Chciałam serdecznie podziękować Pani za zainteresowanie twórczością Tomasza Łysiaka, i piekną recenzję książki.
Wierzę, że przy okazji któregoś ze spotkań autorskich Tomesza Łysiaka będziemy miały okazję sie spotkać.

Serdecznie pozdrawiam,

Katarzyna Krakowiak

PS. Zapraszamy do odwiedzenia profilu klubu miłośników twórczości Tomasza Łysiaka na portalu nasza-klasa:

http://nasza-klasa.pl/profile/23061911
Monika Badowska pisze…
Katarzyno,
dziękuję za dobre słowa:) Od kilku dni myślę o "Bliznobrodym" - chyba pora powrócić do świata stworzonego przez Tomasza Łysiaka.
Gdzie można znaleźć informacje o spotkaniach autorskich?
Dziękuję za zaproszenie na nk; nie używam jej, więc nie mogę obejrzeć Państwa profilu;)
Pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...