To trzecie święta jakie spędza z nami Sisi. W czasie pierwszego Bożego Narodzenia, podczas którego żyła Sisuleńka mieliśmy sztuczną choinkę, a kocinka radośnie jej używała. Wspinała się wciąż i wciąż pełna zapału na szczyt drzewka. Dziś się nie wspina – igły nie są przyjazne kocim łapeczkom, ale nie znaczy to że się nie interesuje. Sprawdza co chwila, czy może już choinka straciła swe nieprzyjazne cechy i ogląda bombki.
Wiemy na pewno że rok temu 24 grudnia ludzie odwieźli Gusię do schroniska. Dziewczyny z fundacji nadały jej imię odpowiednie do dnia – Wilgusia. Dwa miesiące później tylko je skróciliśmy. Nie wiemy zatem, które to święta za życia Guziolka (podejrzewamy, że drugie lub trzecie). Z nami pierwsze. Ale – być może (bo tego nie wiemy) wspominając ubiegłoroczną traumę – Gusia bardzo ostrożnie podeszła do wczorajszej uroczystości; zdecydowała spędzić czas wigilijny w koszyczku.
Niewątpliwie są to pierwsze święta Nusi. Na świecie pojawiła się w maju, więc ten rok jest rokiem doświadczania wszystkiego pierwszy raz. No i Nusia doświadcza – z entuzjazmem Maleńtasa, z zachłannością i ciekawością. Pomagała Tacie ubierać choinkę, ogląda bombki, bawi się orzechem i podkrada suszone jabłka. Wczoraj zafascynowały ją prezenty.
Komentarze
zyczą katowickie niekochane :)))
dziękujemy