Wydane przez
Wydawnictwo Replika
Knud Romert opowiada czytelnikom o swoim dzieciństwie. Niestety nie było to dzieciństwo, które wspomina się miło. Jego rodzice pobierając się tuż po wojnie nie zwrócili uwagi na to, że związek Duńczyka i Niemki nie musi zostać zaakceptowany wśród społeczności prowincjonalnego duńskiego miasteczka.
Knud codziennie zmagał się z nienawiścią jaką otaczała jego matkę i jego samego. Hildę pomijano w sklepie, sprzedawano jej zepsute produkty i kazano jej płacić drożej niż Dunkom. Na Knuda zawsze czekała drwina, groźba, ośmieszenie; ciężkie pięści kolegów zawsze trafiały w jego plecy i głowę, złość nie mająca żadnego uzasadnienia powodowała rówieśników do niszczenia rzeczy Knuda, do opluwania go i prześladowania – tak strasznego i bezdusznego jak tylko dzieci mogą okazać.
Książka obudziła we mnie wiele drzemiących wspomnień. O mojej babci, Litwince, która wraz z mężem po wojnie zamieszkała we wsi należącej wcześniej do Prus. O dziewczynce, którą odrzuciła społeczność klasowa, bo nie dzieliła z innymi dziećmi zainteresowań. O ludziach powodowanych zazdrością, którzy potrafią uprzykrzyć codzienność.
Ta książka stawia pytanie o tolerancji, tożsamość i poczucie godności. Pokazuje nam, jak trudne jest życie odrzutka. I jak bardzo w dorosłości cierpi się z powodu ran zadanych w dzieciństwie. Ran, które powoduje głupota.
Komentarze
POzdrawiam, również Świątecznie;) Ciepłych, Zdrowych Świąt!
mało optymistyczną dobrałyśmy lekturę na czas przed Świętami... Ale mimo to - warto było po nią sięgnąć.