Wydane przez
Wydawnictwo Borussia
Wydawnictwo Borussia
Książka Wojciecha M. Darskiego, kolejna wydana w serii Miniatury Borussi, to opowieść o historii miasta. Poznajemy przeszłość Giżycka, leżącego nad Niegocinem portu żeglarskiego, który w sezonie wakacyjnym tętni życiem, a pod koniec sierpnia zamiera – podobnie jak okoliczne, nadjeziorne miejscowości.
Takie miasta jak to, portretowane w „Goniąc kormorany…”, wywierają na swoich mieszkańcach olbrzymi wpływ, wręcz wyciskają na nich piękno. Trudno w takim mieście żyć, ale trudniej chyba jeszcze bardziej żyć bez niego; bez miasta pełnego senności jesienią, bez miasta wypełnionego hałasem pękającego lodu zimą, bez miasta pachnącego młodą trawą i jeziorem uwalniającym się do zimowej skorupy. I bez miasta, które na dwa miesiące przybiera inną barwę, które udaje wesołość, stroi się w bikini i żeglarski sztormiak, które wprowadza w stan zamroczenia przyjezdnych, które zasiewa w ich sercach wieczną tęsknotę za otwartą przestrzenią Mamr, Niegocina, za szantami słuchanymi w porcie, a wyśpiewywanymi basem przez Zbyszka z „Czterech Refów”. Trudno żyć, bo chłód i głód, bo zbieractwo wciąż pozwala wegetować, a alkohol kupiony za grosze w popegerowskiej wsi każe krwi krążyć w żyłach.
Giżycko sportretowane przez Darskiego ma w sobie magię. Mimo trudów życia odmalowanych przez autora, ów opis twierdzy Boyen, gniewnego Potrimpusa, czy przedwiecznych lasów i jezior rzuca czar i już człowiek myśli o lecie, o spacerze giżyckim molo, o podróży pociągiem, który sunie tuż u brzegu Niegocina… Tylko pamiętać trzeba, że miejscowi świetnie rozpoznają, kto jest jedynie przelotnym ptakiem, a kto pokochał Mazury całym sobą.
Komentarze