Przejdź do głównej zawartości

Nowe doniczki

Wczoraj z dużą dawką niepewności przystąpiłam do przekładania kwiatów z mniejszych w większe doniczki. Ów niepokój miał dwojakie źródło. Po pierwsze mimo, że jak się wydaje "mam rękę do kwiatów", zawsze podczas zabiegów okołoroślinnych nurtuje mnie wątpliwość, czy kwiaty zrytowane moją nieporadnością i brakiem profesjonalizmu nie zbuntują się i nie przestaną wyglądać tak ładnie jak wyglądają. Choć gdyby tak założyć, że rośliny są próżne? Po drugie, niepokoiło mnie to, jak przełożyć kwiaty nie pozwalając jednocześnie kotom wytarzać się w ziemi, kraść mi doniczek sprzed nosa i, co najważniejsze,  jak nie wzbudzić kociego zainteresowania (no, dobrze - Nusiowego zainteresowania) nowymi doniczkami na tyle, by koty uznały, iż należy w nich pogrzebać.

Jako, że logistyka jest najważniejsza, zgromadziłam w łazience gazety, kwiaty, nowe doniczki, ziemię i nożyczki, wyprosiłam koty, zamknęłam drzwi i przystąpiłam do pracy. Z. przystąpił do relacjonowania tego, co dzieje się za drzwiami. Gusia usiadła na szafce i ze zdumieniem oraz niesmakiem przyglądała się drzwiom zamkniętym. Nusia usiłowała za pomocą robienia baranka połączonego z fikołkiem otworzyć drzwi, ale zapomniała, ze to działa jedynie wówczas, gdy stosuje się po właściwej stronie drzwi. Ta nie była właściwa. Sisi próbowała zaglądać przez kratkę w drzwiach , a ostatecznie zdegustowana odsunęła się i przystąpiła do toalety.

Gdy drzwi zostały otwarte Nusia wpadła do łazienki obwąchując wszystko z podziwu godnym zapałem. Gusia wmaszerowała dostojnie i zaraz wyszła, a Sisi straciła zainteresowanie i postanowiła łazienki nie odwiedzać. Skończyło się zatem dobrze, choć Nusia próbowała pobawić się gazetą z drobinami ziemi. Sisi uznała, że ona odbierze wykonaną pracę w godziwym miejscu i gdy już podlałam kwiaty po ustawieniu ich na parapecie, zasiadła między doniczkami i skrupulatnie im się przyglądała.

Komentarze

hersylia810 pisze…
Opowiedziałaś to tak, że niby fotki zbędne, ale na przyszłość zamawiam baranka-fikołka w wykonaniu Nusi :-)
kociokwik pisze…
Hersylio,
to trudne zadanie, zrobić Nusi zdjęcie w takim czasie;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe