Dziś podczas spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki rozmawiałyśmy o Marii Cure-Skłodowskiej sportretowanej przez szwedzkiego pisarza. Jedne z nas widziały w tej powieści historię kobiety z pomnika, która straciła nieco na postumentowości. Inne powieść o miłości we wszelkich jej przejawiach i sile. Ja widziałam powieść o sytuacji kobiet, wolnych duszą, na początku XX wieku.
Ogólnie in plus, choć czyta się nielekko - narracja wymaga uwagi, skrupulatności, koncentracji.
Na kolejnym spotkaniu będziemy mówiły o książce... Hm, nie pamiętam tytułu, pamiętam jednak, że recenzję tej książki czytałam u jednej z zaczytanych piszących blogi. Coś o ogrodzie... Mirandy? Marianny?
Komentarze