Wydane przez
Wydawnictwo Otwarte
Książka „Ostatni papież” osnuta jest wokół spraw stykających interesy Watykanu, masonów i USA. Papież Jan Paweł I zapoznaje się z pewną listą. Na liście tej umieszone są nazwiska osób zaangażowanych w działanie loży masońskiej, a co gorsza – wiele osób z tej listy piastuje odpowiedzialne stanowiska w państwie watykańskich i we Włoszech. Ojciec święty podejmuje decyzję, która kosztować go będzie życie.
Prawie trzydzieści lat później pewna młoda dziennikarka wśród poczty znajduje kopertę z dziwną zawartością. Na kartkach umieszczone są nazwiska, znane jej z prasy, telewizji, Internetu. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy jak ważne są to dokumenty – do chwili, aż jej ojciec przestrzega ją przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
Narracja w książce jest bardzo płynna, a autor przenosząc nas w czasie i miejscu, potrafi zrobić to na tyle sprawnie, byśmy nie czuli się zagubieni w akcji powieści. Bohaterowie są podzieleni na dobrych i złych, choć w pierwszym momencie zastosowany został lekki misz-masz, tak by zbudować odpowiednio napięcie.
Podczas lektury dobrze jest poszerzyć wiedzę o P2 opisywanej w powieści, zatem odsyłam tu. Z wielu spraw opisywanych w tej powieści, a będących faktami, nie zdawałam sobie sprawy. Powieść „Ostatni papież” sporo mi objaśniła, a jednocześnie spowodowała, iż zaintrygowała mnie tajemnica śmierci Jana Pawła II.
Komentarze
W mojej bibliotece pani wyznaje zasadę, że dobra beletrystyka sama "się sprzeda", a do ambitnych i trudnych ona ma nas zachęcać. Ale ostatnio zauważam, że często pani myli "trudne" z "nudne". A przecież łatwość czytania wcale nie musi oznaczać komercji i pustki, prawda? Zresztą, ja jestem zdania, że naprawdę dobra książka ma prawo być komercyjna, czyli dobrze się sprzedawać i zarabiać na autora. Dlaczego wciąż w nas pokutuje przekonanie, że tylko niszowe jest mądre?
Ostatnio oglądałam fragment programu o książkach na TVP Kultura. Troje krytyków przedstawiało ksiażki - z trzech, które dojrzałam spotkałam się w recenzjach z jedną, u Zosika. Wiesz, nie uważam, że znam wszystko co się wydaje, ale mam wrażenie, że dość dobrze znam rynek wydawniczy. A książki, które przedstawiali były mi zupełnie obce. Tak to opisuję, bo mam wrażenie, że Twój DKK działa trochę za zasadzie tego programu. A przecież człowiek chciałby zobaczyć w TV rozmowę nt. książki, którą czytał i o której ma wyrobione zdanie. Cóż z tego, że w wąskim kręgu kilku osób porozmawiasz na DKK o jakiejś książce, której nikt inny nie skojarzy, nie przeczyta, nie będzie nic o niej wiedział.
Nawiasem mówiąc - Zającówna była dobra na przaśne lata osiemdziesiąte, ale na współczesność?
Ale się wygadałam;)))