To, że znalazłam „Zaporę” na bibliotecznej półce świadczy po raz kolejny o tym, że cuda się zdarzają:)
Zbliżają się pięćdziesiąte urodziny Wallandera, który z dnia na dzień czuje się bardziej samotny. Była żona ma nowego męża, córka własne życie, a zaangażowanie w odkrywanie przesłanek ludzkiego (choć nieludzkiego) działania bywa czasami męczące. Komisarz zmęczony otaczającą go rzeczywistością i zniechęcony czekającą nań mizernym wynagrodzeniem emeryta dostrzega coraz silniej jak odstaje od świata, świata pędzącego wciąż do przodu.
Dwie nastolatki zabiły taksówkarza. Pedantyczny konsultant komputerowy umiera nagle podczas wieczornego spaceru. Jedna z dziewcząt ucieka z aresztu, a nieco później policja znajduje jej zwęglone zwłoki z stacji transformatorowej. Co wspólnego ma Angola ze Szwecją? Czy dzięki komputerom można zrujnować świat?
Bardzo lubię czytać powieści Mankella. Lubię ich nużącą powolność, niespieszny rytm i nawet deszcz, chłód i śnieg lubię, gdy pisze o nich ten autor. Lubię metafory jakie stosuje Wallander. Poświęciłam zatem „Zaporze” cała sobotę i nie żałuję:)
Komentarze
Jeśli podoba Ci się Mankell to może spodobałby Ci się też Marek Krajewski i jego seria z Eberhardem Mock'iem (uwielbiam) :) Miłej niedzieli
znam Mock'a:) A na półce "doprzeczytajek" stoi "Aleja samobójców".
Nie powiedziałabym, że "Zapora" to najgorsza z Mankellowych książek. Może tylko najbardziej skierowana ja Wallandera i jego osobowość. I taka najpowolniejsza. Mnie to nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie - stanowiło wartość.
Wzajemnie - miłego dnia:)
zawsze możesz sobie zrobić "Powrót do Mankella":) Gratuluję autorgafu:)
u mnie było i jest podobnie:)
stąd też moja recenzja jest włąśnie bardziej skupiona na komisarzu niż na kryminalnej intrydze (albo przynajmniej taka miała być w założeniu). Ja cieszę się, że przeczytałam "Zaporę" i jestem ukontentowana jej treścią:)
mnie też zawsze szkoda czasu na powroty... I aż czasami żałuję.
zajrzę:)