Przejdź do głównej zawartości

Zagwozdka. A nawet i dwie.






Pierwsza zagwozdka związana jest z odwiedzającymi nasze podwórko kotkami. Zauważyłam, że chodzą po całej okolicy, ale najchętniej spędzają czas w miejscu, które widać z naszych okien. Nie jest to ładnie uporządkowane miejsce, co widać na zdjęciach. Kotki są cztery: dwa małe czarnuszki, jeden ciut większy z białymi wstawkami i jeden duży, puchaty, który najwyraźniej ma jakiś kłopot z ową puchatością, bo o ile od strony głowy wygląda ładnie, to jakoś za łopatkami zaczyna wyglądać tak, jakby mu stara sierść miała zejść, ale nie zeszła. Ogon ma jak szczotka do mycia butelek (o ile ktoś jeszcze pamięta jak taka szczotka wygląda).

Przychodzą na podwórko, piją wodę z cynowej wanny i śpią wtulone w siebie (np. dziś od rana) na wiaderku z chwastami i innymi odpadkami. Oczywiście tak robią maluchy. Ten najstarszy chodzi własnymi ścieżkami.

Popytam ludzi, czy one są czyjeś. Ale tak na wszelki wypadek myślę już o jakiejś styropianowej budce dla nich na zimę. Jak się robi takie budki?

Druga zagwozdka związana jest z Nusią. Maleńtas ma ADHD, to jest pewne;) Niestety od jakiegoś czasu upodobała sobie kwiatka, mojego ulubionego i wypieszczonego, do tego, by go napadać i wydłubywać z doniczki ziemię. W ciągu dnia (bo jeszcze pogoda na to pozwala) kwiatek ląduje na parapecie za oknem, ale wkrótce będzie za zimno. Nie chciałabym się rozstawać z tym kwiatem, choć przewiduję, że będzie trzeba. A może jest jakaś metoda na Nusię i jej zapędy?

Gusia i Sisi żyją spokojnie:) Przytulamy się, robimy „dawać tego kota”, a one burczą miłośnie lub gniewnie. Do szaleństw Nusi maja zdrowy dystans – gdy przeszkadza im za bardzo, dostaje w pyszczydło, a one dumnie idą dalej.

Czekam na rady, uwagi i wszelkie wskazówki:)

Komentarze

mosame pisze…
Fajne macie widoki za oknem ;)
Kiedyś znalazłam bardzo dokładną instrukcję, jak robi się budkę ze styropianu. Znajduje się ona tutaj:
http://kociadolina.schronisko.net/page22.html
Co do kwiatka, to niestety niewiele mogę doradzić. Sama, nie wiedząc, które kwiatki są trujące, na wszelki wypadek zamknęłam wszystkie w pokoju do którego koty nie mają wstępu. Trochę szkoda, bo w pozostałych pomieszczeniach z leksza łyso bez zieleni.
Brahdelt pisze…
Co do kwiatka, to może jakaś nakładka z okrągłego kawałka drobnej siateczki na wierzch doniczki (zakładana jak taki kołnierz z plastiku zwierzom, żeby się nie lizały po operacji)?
Ja z kolei nie mogę mieć kwiatków na balkonie, jak tylko posadzę coś w donicach to zaraz w nich leży też moja kota... *^v^*
kociokwik pisze…
Mosame,
dzięki za link:)
Brahdelt,
myślałam o czymś takim, tylko nie wiedziałam z czego to zrobić;) Dzięki za podpowiedź:)
PB pisze…
Ten piękny kwiatek to Szeflera. Niestety ja kiedy nasz poprzedni kociak Stefuś obgryzał namiętnie draceny,wywiozłam z domu i zrobiłam prezent bratowej. Franuś nie gustuje w kwiatkach, więc nie mamy tego problemu. Coż mogę radzić, może rzeczywiście taka siateczka na wierzch doniczki.
kociokwik pisze…
Na razie kwiat stanął w kuchni. Liczę na to, że Nusia zapomni, że fajne jest wygrzebywanie ziemi;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...