Wydawnictwo Prószyński i S-ka
W swym upodobaniu do prozy Pratchetta doszłam już do takiego stanu, że wszystko co on napisze jest w moich oczach warte przeczytania. Zatem recenzja będzie na wskroś przepojona subiektywizmem i brakiem krytycyzmu;)
Borogrvia toczy wojnę. Tak jak zwykle, bo jakoś tak się dzieje, że Borogravianie wciąż z kimś walczą.
Do kaprala i sierżanta prowadzącego rekrutację zgłasza się Polly, która udaje Oliviera. Po niej w punkcie werbunkowym pojawia się zombi, wampir, troll i czterech wychudzonych młodzieńców. Z racji trwania wojny nie należy być wybrednym i cała gromada – dość zaskakująca swym składem – rusza pod czujną opieką sierżanta Jackruma w stronę miejsc walk.
Po drodze z bezładnej gromady wyłania się zintegrowana ekipa współpracujących ze sobą żołnierzy. Łączą swe umiejętności i dzięki temu stają się grupą niezwyciężoną.
To książka o sile kobiet. O tym jak potrafią znaleźć sposób, by walczyć o swoje. Swoje szeroko pojmowane dobro. O tym, co przypisywane jest do płci i czemu czasami niewygodne są cechy społeczne narzucane kobietom i mężczyznom.
Komentarze