Wczoraj Kociaste dostały nową kuwetę. Większą, w jadowicie zielonym kolorze i co najważniejsze – nową:) Zaraz po wypełnieniu jej żwirkiem odwiedziły ją wszystkie trzy. Zaakceptowały bez kłopotów. Trzymając się tematycznie łazienki pragnę stwierdzić, iż Mały Misu zwany Nusią odkrył przyjemność jaka płynie z rozwijania papieru toaletowego z rolki.
Od kilku dni za naszymi oknami, od rana pojawiają się panowie robotnicy. Ko-córki zasiadają wówczas na parapecie i oglądają transmisje z noszenia desek, rozrabiania jakiejś mazi i ogólnie pracy. Fascynujące, prawda?
Sisi nabiera coraz to bardziej zdecydowanego charakteru. Na Nusię prycha gdy ta się pojawi zbyt blisko, ale później radośnie bawi się z nią w berka. Czyli zabawa jest ok, ale spoufalanie się w innych kontekstach już nie.
Gusia, jako królewna, jada powoli. Równie powoli kosztuje witaminkę, patyczka czy inne cudo. Muszę trzymać Nusię w powietrzu, bo ona zjada swoje szybciutko i biegnie ukraść Gusi (już wyczaiła, że Guziolek się delektuje).
Im jest chłodniej – a dziś jest – tym więcej kotki śpią. Czas ich rozespania niecnie wykorzystuję na skracanie kocich pazurków. Nusia wspina się po mnie jak po drzewie i poranne miotanie się po domu wykonuję z kotem na ramieniu. Gusia natomiast pazurków używa traktując nasze kartony z papierami jako drapaka. A i tak najważniejszym powodem, dla którego sięgamy po cążki jest to, by podczas zapasów/zabawy kotki nie zrobiły sobie wzajemnie krzywdy.
P.S. Dostaliśmy paczkę dla Maleńtasa. Firmie właściwej dziękujemy bardzo:)
Komentarze
Mam więc wrażenie, że nasze kociambry odkryły już wszystko! :-)
A co do transmisji z placu budowy, to nasze kociaki zazdroszczą Waszym! :-) U nich już się zakończył ten serial. Pewnie abonamentu nie zapłaciły ;-) Ale rzeczywiście niesamowicie były tym wydarzeniem zafascynowane :)