Około 5 toczyła walki. W wannie, więc hałaśliwie było trochę. Godzinę później postanowiła pozbyć się kłaczków zalegających w żołądku. Jeszcze później, nieco zaspana i lżejsza, wdrapała się na mnie, zaburczała, nadstawiła łepetynkę miłośnie i ucałowała mnie szczodrze. Starałam się nie myśleć o tym, co wydarzyło się wcześniej. Rano spała obok mnie, bliziutko.
Pałeczki wyciągnęte z lodówki przykuły uwagę Sisuleńki. Nie rzuciła się, ale dostojnie podeszła, podniosła ślepka i czekała. Potem, gdy patyczek się skończył, odeszła zajęta swoimi sprawami.
W ciągu dnia zawsze znajdzie chwilę lub dwie, by się do mnie i do Z. przytulić. Przychodzi powoli i czeka na nasz ruch. Trzeba się pochylić i okazać zainteresowanie.
Była pierwsza i, choć wielkim uczuciem darzymy Nusię i Gusię, zajmuje bardzo dużo miejsca w naszych sercach.
Komentarze
:)