Gdy tylko pochylam się nad wanną, pojawia się Nusia. Wskakuje do wanny i za nic ma lejącą się w kranu wodę. Siedząc tuż, tuż obok strumienia wody pobserwuje moje namydlane włosy, próbuje łapać mnie za rękę i co chwila, z roztargnieniem, otrzepuje łapki.
Gdy nachylam się, by zrobić pranie, sadowi się wygodnie na moich plecach. Wbija we mnie pazurki (odrośnięte jakimś cudem, bo dwa dni temu miała obcięte) i zagląda z mojego ramienia na miskę. Protestuje, gdy prostuję się, a ona musi zejść.
Branie prysznica również nie zwalnia z obecności Nusi. Siedzi znów obok strumienia wody, zadziera łepetynkę w górę i dziwi się, że woda przestała lecieć, a ja trę się czymś śmiesznie szeleszczącym.
Komentarze