Wydane przez
Instytut Wydawniczy PAX
Instytut Wydawniczy PAX
Należę do pokolenia, które wychowywało się na „Trzech muszkieterach” podziwiając dzielnych Atosa, Portosa, Aramisa i D’Artaniana. Z wypiekami na twarzy czytałam „Hrabiego Monte Christo”, a ekranizacji powieści Dumasa widziałam niezliczone mrowie.
Kiedy zatem trafiłam na książkę opatrzoną informacją „dotychczas niepublikowane”, sięgnęłam po historię Pani Lafarge z ochotą i nadzieją na dobrze opowiedziana historię. Nie zawiodłam się.
Maria Capelle, spowinowacona z rodem królewskim Francji, wcześnie została sierotą. Jej opiekunka dbała o właściwe urodzeniu dziewczyny wykształcenie, odpowiednie towarzystwo i starała się, by Maria stanowiła godną reprezentantkę swej klasy. Z przyczyn, których Maria nie potrafiła zrozumieć, została wydana za mąż za mężczyznę, który o ogładzie, dobrych manierach i tym wszystkim, co dla Marii zwyczajne, miał niepochlebne zdanie. Pan Lefarge zmarł nagle, po kilku miesiącach od ślubu. Oskarżono jego żonę.
Aleksander Dumas przedstawia nam kobietę wyprzedzającą znacznie czasy, w jakich przyszło jej żyć. Wrażliwa, wykształcona, sprawnie posługująca się piórem, stanowi postać bardziej z realiów nam współczesnych niż połowy XIX wieku. Lektura jej list ów i wspomnień napełniała mnie współczuciem i brakiem zrozumienia dla rzeczywistości otaczającą Marię.
Dzienniki liberalne wzniosły bowiem krzyk, że oskarżona ma pokój wyposażony w stół, szafkę i cztery krzesła, podczas gdy więźniowie polityczni maja tylko jedno krzesło i łóżko. Odtąd Maria, tak jak więźniowie polityczni, miała już tylko jedno krzesło i łóżko. Czy więźniowie polityczni poczuli się od tego lepiej? Nie, ale prasa liberalna udowodniła, że ma większe wpływy niż sądzono, i że może sprawić, by krewnej Ludwika Filipa zabrano fotel, szafkę i stół.
Podziwiałam spokój więźniarki, jej głęboką pokorę i brak nienawiści. Czuła, że są ludzie, którzy wierzą w jej niewinność i to dodawało jej sił. Nawet postać innej uwiezionej kobiety i jej los, nie popchnęły Marii do tego, by szukać dróg ucieczki.
Zastanawiałam się, jakby potoczyło się życie pani Lafarge dziś. Czy znalazłaby siły, by odejść od mężczyzny, który stał się jej mężem wbrew jej woli? Czy czekałoby ją potępienie w wypadku śmierci owego niechcianego małżonka? Co zrobiłoby z nią prawo, a co ludzie?
Zachęcam do lektury.
Komentarze