Wydane przez
Wydawnictwo Książnica
Skusiła mnie ta książka, bo jej akcja toczy się we współczesnej Rosji. Historyk specjalizujący się w badaniach nad komunizmem przyjeżdża do Moskwy na sympozjum naukowe. Pewnego wieczoru przychodzi do niego mężczyzna, który w młodości był jednym z podwładnych Berii , który razem z Berią był u Stalina, gdy ten doznał wylewu. Widział wówczas jak Beria zabiera notes Stalina, zeszyt w czarnych okładkach. Co zawiera ów notes? Jak wielka to tajemnica i co mogłoby się stać po jej upublicznieniu?
Fluke Kelso, angielski historyk, owładnięty obsesją odkrywania historii zaczyna poszukiwać notesu. Wraz amerykańskim reporterem wyrusza do Archangielska, bo w tamtym okręgu znajduje się rozwiązanie zagadki. Tam mieszka ktoś, kto może zmienić historię i zmieść Borysa Jelcyna z prezydenckiego fotela.
Autor odpowiednio dozuje napięcie. Jak przystało na powieść sensacyjną znajdziemy tu i maniaków, i ludzi pokrzywdzonych, znajdziemy chwile grozy, niebezpieczeństwa. Fascynująco zakreślona intryga wciąga i prowokuje do rozważań – co by było, gdyby to okazało się prawdą? Gdyby zdarzenia z powieści Harrisa nie były tylko fikcją?
Doskonałym tłem dla wydarzeń stają się miasta. Nieco wbrew tytułowi – Moskwa i oczywiście Archangielsk.
Moskwa widziana oczami Kelso wygląda tak:
Po drugiej stronie ulicy, pod czerwonym, przypominającym skałę murem Kremla, przemykały ludzkie sylwetki. Wyżej, niczym półkule jakiejś potężnej meteorologicznej aparatury, wznosiły się złote kopuły cerkwi.
Na wprost siebie miał cel swojej wędrówki. Podobnie jak Instytut Marksizmu-Leninizmu, Biblioteka Leninowska zmieniła nazwę. Teraz była Centralną Biblioteką Federacji Rosyjskiej, lecz i tak wszyscy nazywali ją Leninowską. (...)Tu także nic się nie zmieniło – głębokie dęby boazerii galeryjka na górze, suche powietrze, świętokradcze szepty. W jednym końcu sali stał posąg Lenina czytającego książkę, w drugim zegar astrologiczny. Przez okno po lewej stronie widział kopułę i wieżę soboru Świętego Mikołaja.
A Archangielsk tak:
Przejechali przez żelazny most na Dwinie. Rzeka była szeroka, zabarwiona na żółto przez tundrę. Pod mętną powierzchnią wody wiry prężyły się i napinały niczym wielkie mięśnie pod skórą. Kilka połączonych łańcuchami wielkich czarnych barek płynęło na północ w stronę Morza Białego. Na drugim brzegu, przez padający śnieg i kratownicę mostu widać było fabryczne kominy, dźwigi, bloki mieszkalne oraz wielką wieżę telewizyjną z migającym czerwonym światełkiem.
Każde rosyjskie miasto wciąż miało swój pomnik Lenina. Ten archangielski miał około piętnastu metrów i przedstawiał Wodza Rewolucji wyłaniającego się z granitowego bloku w trzepoczącym płaszczu, z zaciętą twarzą i rulonem papierów w wyciągniętej ręce. (...) Plac, który nosił w dalszym ciągu jego imię, był rozległy, przysypany śniegiem i pusty. Przy placu stało wielkie muzeum, urząd pocztowy i olbrzymi biurowiec z wciąż podczepionym do balkonu sierpem i młotem.
Powieść Harrisa została sfilmowana. Obejrzałabym ją z ciekawością. Bo ja lubię Rosję.
Fluke Kelso, angielski historyk, owładnięty obsesją odkrywania historii zaczyna poszukiwać notesu. Wraz amerykańskim reporterem wyrusza do Archangielska, bo w tamtym okręgu znajduje się rozwiązanie zagadki. Tam mieszka ktoś, kto może zmienić historię i zmieść Borysa Jelcyna z prezydenckiego fotela.
Autor odpowiednio dozuje napięcie. Jak przystało na powieść sensacyjną znajdziemy tu i maniaków, i ludzi pokrzywdzonych, znajdziemy chwile grozy, niebezpieczeństwa. Fascynująco zakreślona intryga wciąga i prowokuje do rozważań – co by było, gdyby to okazało się prawdą? Gdyby zdarzenia z powieści Harrisa nie były tylko fikcją?
Doskonałym tłem dla wydarzeń stają się miasta. Nieco wbrew tytułowi – Moskwa i oczywiście Archangielsk.
Moskwa widziana oczami Kelso wygląda tak:
Po drugiej stronie ulicy, pod czerwonym, przypominającym skałę murem Kremla, przemykały ludzkie sylwetki. Wyżej, niczym półkule jakiejś potężnej meteorologicznej aparatury, wznosiły się złote kopuły cerkwi.
Na wprost siebie miał cel swojej wędrówki. Podobnie jak Instytut Marksizmu-Leninizmu, Biblioteka Leninowska zmieniła nazwę. Teraz była Centralną Biblioteką Federacji Rosyjskiej, lecz i tak wszyscy nazywali ją Leninowską. (...)Tu także nic się nie zmieniło – głębokie dęby boazerii galeryjka na górze, suche powietrze, świętokradcze szepty. W jednym końcu sali stał posąg Lenina czytającego książkę, w drugim zegar astrologiczny. Przez okno po lewej stronie widział kopułę i wieżę soboru Świętego Mikołaja.
A Archangielsk tak:
Przejechali przez żelazny most na Dwinie. Rzeka była szeroka, zabarwiona na żółto przez tundrę. Pod mętną powierzchnią wody wiry prężyły się i napinały niczym wielkie mięśnie pod skórą. Kilka połączonych łańcuchami wielkich czarnych barek płynęło na północ w stronę Morza Białego. Na drugim brzegu, przez padający śnieg i kratownicę mostu widać było fabryczne kominy, dźwigi, bloki mieszkalne oraz wielką wieżę telewizyjną z migającym czerwonym światełkiem.
Każde rosyjskie miasto wciąż miało swój pomnik Lenina. Ten archangielski miał około piętnastu metrów i przedstawiał Wodza Rewolucji wyłaniającego się z granitowego bloku w trzepoczącym płaszczu, z zaciętą twarzą i rulonem papierów w wyciągniętej ręce. (...) Plac, który nosił w dalszym ciągu jego imię, był rozległy, przysypany śniegiem i pusty. Przy placu stało wielkie muzeum, urząd pocztowy i olbrzymi biurowiec z wciąż podczepionym do balkonu sierpem i młotem.
Powieść Harrisa została sfilmowana. Obejrzałabym ją z ciekawością. Bo ja lubię Rosję.
Komentarze
Za to uwielbiam poznawać tę Rosję sprzed lat, bogatą i piękną. *^v^*
lubię Rosję nie znając jej osobiście, więc trudno mi się wypowiadać. Ale obiecuję sobie, że kiedyś tam pojadę.