Przejdź do głównej zawartości

W krainie bajek.



Wydane przez
Wydawnictwo Zielona Sowa

Bajki, wiersze, baśnie zebrane w książce są opatrzone słowem wstępnym autorstwa Anny Dymnej, która przypomina własne dzieciństwo wypełnione bajkami i zachęca, by wzbogacać świat dzieci baśniami.

Teksty podzielono na trzy grupy.

„W bajkowej krainie” znajdziemy wiersze. Przy ich pomocy możemy wyjaśnić dziecku zasady grzeczności, przestrzec przed łakomstwem, pomóc przyswoić litery alfabetu, czy wyjaśnić skąd się bierze chleb i dlaczego należy go szanować. Z wierszykiem o ślimaku łatwiej będzie dziecku zapamiętać nazwy dni tygodnia, a „Usypianka o barankach” z pewnością przyda się na kłopoty ze snem.

„Bajkowe pory roku” to doskonałe teksty, poetyckie i prozatorskie, opisujące ważne wydarzenia z poszczególnych pór roku. Możemy zwrócić uwagę dziecka na zmiany jakie zachodzą w pogodzie, czy krajobrazie wraz z upływem roku, przedstawić dziecku zwyczaje ptaków, zwierząt żyjących w lesie i gospodarstwie domowym. Właściwie dobrane teksty pomogą rodzicom w przygotowywaniu swoich pociech do poczucia odpowiedzialności za naturę, wśród której żyjemy.

„Bajkowy świat” odnosi nas do legend związanych z historią powstania Warszawy, legendy o przerwanym krakowskim hejnale i Smoku Wawelskim (choć ta wersja różni się nieco od znanego powszechnie oryginału). Baśnie zebrane w trzeciej części książki zawierają morał, uczą moralności i niosą ze sobą pozytywne przesłanie – dobro zwycięża.

„W krainie bajek” ilustrowała Pani Alicja Rybicka. Obrazki mają soczyste, zdecydowane barwy, kształty są łatwe do wyszczególnienia, a całość cieszy oko.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Dzięki za namiary na ksiązkę o Potockim:) Recenzję przeczytałam z przyjemnoscią- poniżej. A co do książek dla dzieci- też od dluzszego czasu jestem nimi zainteresowana- tak to juz ma Mama czytająca- ale musze powiedzieć, ze z prawdziwą przyjemnością siegam do nich, bo mi się przypomina moje dzieciństwo:)
Monika Badowska pisze…
Beel,
proszę bardzo:)
Karolina.ja pisze…
Niedawno ta książka przyszła do nas do biblioteki i wszystko byłoby pięknie, ładnie, ale niestety farba (chyba, bo raczej nie klej) tak cuchnie, że nie da się do tej książki zbliżyć i tylko najbardziej zdesperowane dzieci próbują.
Monika Badowska pisze…
Karolino,
obwąchałam swoją - nie śmierdzi. Może Waszą trzeba reklamować?
Karolina.ja pisze…
Może trzeba reklamować, bo naszej nie trzeba obwąchiwać, żeby ją poczuć. Niestety, wystarczy znaleźć się jakiś metr od niej. Teraz jest wypożyczona, zobaczę może się przewietrzy i przestanie śmierdzieć... Tym bardziej, że rzeczywiście ciekawie się zapowiada.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe