Przejdź do głównej zawartości

Sławomir Górzyński. Kompozytor.


Wydane przez
Wydawnictwo Muza

Z powieści opisujących życie kompozytorów znam tylko te o Mozarcie. Z ciekawością sięgnęłam zatem po powieść o muzyce poważnej i jej twórcy.

Gregor Zwaitze jest kompozytorem, którego nie można zaliczyć do mistrzów. Owszem skomponował kilka utworów, ale nie przyniosły mu one ani sławy, ani pieniędzy. Jego życie osobiste układa się także nie tak jak on by chciał, wręcz jest żałosne. Przegrana w konkursie na stanowisko profesorskie jest tylko kolejnym niepowodzeniem z życiu kompozytora, ale takim niepowodzeniem, którego doświadczenie wpędza Gregora w niemalże depresję.

Wyjeżdża do małego, górskiego miasteczka, zatrzymuje się w domu prowadzonym przez dziwną kobietę. Gospodyni jest albo bardzo miła, albo opryskliwa, co niesamowicie intryguje mężczyznę. Pewnej nocy na strychu domu Gregor znajduje skrzynie z partyturami autorstwa przodka gospodyni. Utwory zapisane na starym, pożółkłym już papierze są jego zdaniem genialne i znalazłyby wielu zafascynowanym urokiem tejże muzyki odbiorców. A on potrzebuje pieniędzy i pragnie sławy… 

Kompozytor staje przed problemem moralnym: czy przyznać, że odkrył genialnego twórcę i stać się jedynie promotorem jego muzyki, czy wykorzystać utwory nieznanego autora, by odnieść sukces?

Wybór jakiego dokonał Gregor Zwaitze determinuje inne wybory. Kolejne decyzje podejmowane przez kompozytora są wynikiem tej pierwszej decyzji. Z biegiem czasu wszystko co robi podporządkowuje temu, co wybrał na początku. Droga jaką podążył mężczyzna zmienia go, wpływa na jego relacje z innymi, a co więcej – to, co zrobił daje mu w jego odczuciu prawo do decydowania o życiu innych.

Powieść jest zbudowana w zajmujący sposób i czyta się ją z ciekawością. Problem jaki autor postawił przed czytelnikami dałoby się przenieść i na inne dziedziny życia. Dylemat jaki stał się udziałem bohatera może stać się i naszym dylematem. Niby łatwiej jest skorzystać z czyichś dokonań niż męczyć się samemu. Ale czy zawsze łatwiej oznacza lepiej? Co z poczuciem etyki? Czy przypisując sobie czyjś sukces nie odczuwa się goryczy? Po lekturze tej książki zrodziło się we mnie mnóstwo pytań. Czego i Wam życzę…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe