Dwoje młodych ludzi bierze ślub. Dzieje się to w latach sześćdziesiątych, kiedy obyczajowość nie pozwala nowożeńcom rozmawiać o sprawach związanych z seksualnością. Edward spragniony jest bliskiego kontaku ze swoją żoną, boi się jednak, by nie urazić jej swoją zapalczywością. Florence czuje obrzydzenie na myśl o aktach seksualnych, uważa jednak, że skoro nie ostrzegła Edwarda wcześniej o swoich doznaniach, teraz już nie powinna się mu do tego przyznawać. Ich wzajemne obawy prowadzą do sytuacji, która okazuje się zbyt ciężka dla ich obojga.
Wydawać by się mogło, że książka McEwana to klasyczna powieść o tym, jak nieumiejętność dobrej komunikacji międzyludzkiej może zniszczyć życie. Ale fabuła jaką autor obudował ten, zdaje się już mocno wyeksploatowany, temat jest zaskakująca.
Akcja powieści dzieje się powoli, czasami wręcz bywa nudnawo. Podczas tej nudniejszej części pomyślałam, że już nie będę czytała książek tega autora. Jednak, gdy doczytałam do końca, a fabuła nagle nabrała rumieńców pomyślałam - Może jednak...?
P.S. Na kolejne spotkanie DKK w F25 czytamy "Przedział dla pań", a w F3 - "Lód".
Komentarze
witaj:) Sprawa jest faktycznie trudna i może prowadzić do nieporozumień.