Nusia wczoraj odwiedziła pana doktora. Oczywiście nie dlatego, że stęskniona była za różnorodnym oglądaniem, obmacywaniem i zaglądaniem, ale dlatego, że my się wystraszyliśmy, bo i oczko napuchło, a i kuwetę Nusia odwiedza zbyt często jak na nasze poczucie dotyczące odwiedzania kuwety.
Pan doktor Kocinkę pomacał, pooglądał, kazał odstawić jedne krople i dał antybiotyk.
Wróciliśmy do domu, przekroiliśmy tabletkę na cztery i usiłowaliśmy namówić Nusię na zjedzenie owej ¼ tabletki. Nie udało nam się, a co gorsza Koteczka zaczęła się pienić i zwymiotowała:/
Spanikowana zadzwoniłam do doktora i okazało się, że jeśli nie uda nam się podać i kolejnej tabletki, będzie trzeba jeździć na zastrzyki. No, to będziemy jeździć…
Pan doktor Kocinkę pomacał, pooglądał, kazał odstawić jedne krople i dał antybiotyk.
Wróciliśmy do domu, przekroiliśmy tabletkę na cztery i usiłowaliśmy namówić Nusię na zjedzenie owej ¼ tabletki. Nie udało nam się, a co gorsza Koteczka zaczęła się pienić i zwymiotowała:/
Spanikowana zadzwoniłam do doktora i okazało się, że jeśli nie uda nam się podać i kolejnej tabletki, będzie trzeba jeździć na zastrzyki. No, to będziemy jeździć…
Komentarze
jednak będziemy jeździć na zastrzyki. Nusia jak tylko bierzemy ją na ręce i próbujemy odwrócić brzuszkiem w górę staje się śliska jak wąż i zaciska ślepka i zęby.
Czy mały kotek je juz pasztet drobiowy?
Bo idealnie maskuje podstępne tabletki, pachnie intensywnie i gładko wchodzi...
maskarycznie z tym dawaniem tabletek...
Henio,
stanęło na zastrzykach. Będziemy robić...